Można też przestać być niewolnikiem a stać się człowiekiem decydującym o sobie i dokonującym świadomych wyborów. Można po prostu rzucić palenie.
Muszę się od razu przyznać: palę papierosy, choć onegdaj udało mi się je rzucić na okres około 3 lat i bez żadnych cudów medycznych typu tabletki czy plastry. Dlaczego wróciłem? Sam nie wiem, ale chyba uważałem, że po takim czasie wypalenie jednego nie zaszkodzi... no i "poleciało". Przez pierwsze trzy, cztery dni paliłem mało by w końcu znów "palić jak smok" najpierw słabe a później już mocne papierosy.
Ale naprawdę palenie jest jednak paleniem. I nie ma tak naprawdę znaczenia, czy palimy cienkie, czy grube papierosy, słabe czy mocne, mentolowe czy wiśniowe, tradycyjne czy tzw. e-papierosy. Palenie jest paleniem, jest uzależnieniem od nikotyny i nie ma co wartościować tegoż uzależnienia.
Ileż to razy słyszałem: Ależ ja palę "lighty", albo... palę tylko 4 papierosy dziennie. To nie tak źle! Raczej to tylko oszukiwanie własnego siebie...
Palenie nawet tych słabych, czy też tylko 4 dziennie jest uzależnieniem i warto wiedzieć, że tak samo wpływa negatywnie na nasz organizm jak palenie większej ilości papierosów. Niektórzy alkoholicy np. (ale nie tylko) często – być może jako własne usprawiedliwienie – mawiają, że piwo to nie alkohol (w znaczeniu mocne wino, wódka, spirytus lub jakieś ichnie wynalazki)... A jakże!... Małe jabłko nie jest dużym jabłkiem, ale jest jabłkiem... słaba herbata nie jest mocna herbatą, ale jest herbatą... więc piwo też jest napojem alkoholowym... I nie ma sobie potrzeby wmawiać zupełnie fałszywego obrazu własnego ja, tworzyć fałszywej iluzji własnego uzależnienia.
Można zapytać: To po co palić w ogóle, skoro 4 wystarczają.... Dla przyjemności... Dla takowej może i można wypalić jednego na miesiąc czy pół roku. Ale 4 dziennie dla przyjemności? To coś ta przyjemność jakaś spowszedniała jest... a może to jednak potrzeba? A poza tym 4 w zwykły dzień, ale podczas np. piątkowego pobytu w pubie już z 10 papierosów, albo i więcej często można wypalić, nieprawdaż? I tych słabych też...
Zawsze fascynowały mnie zabiegi marketingowe firm tytoniowych. Naturalne już jest (w wielu branżach) tworzenie tzw. pozornego rozszerzania asortymentu poprzez kreowanie nowych marek, których tzw. rdzeń produktu zostaje niezmieniony. Tworzy się nową wódkę z identyczną zawartością, jaką posiada już inna wódka i siłą przekazu marketingowego, manipulacji klientem / konsumentem można mu wspaniale wmówić, że zupełnie inaczej smakuje i jest zupełnie inna... To samo jest z wieloma produktami i z papierosami również...
Więc albo palmy tyle, ile chcemy, ile potrzebuje nasz organizm, albo nie palmy w ogóle. Po co mamy się męczyć ograniczając palenie lub sztucznie kreując własne potrzeby określające wybór danej marki papierosów. Jeżeli już palimy to "chwytajmy dzień" z papierosem i zegnajmy go z 30 tym już wypalonym. To jest dopiero coś, a nie tam "od czasu do czasu", albo jeszcze często ukrywać fakt palenia... co często się zdarza... i cały czas myśleć, że już niedługo przyjdzie moment i czas, że można zapalić... bo przecież mamy ograniczona liczbę papierosów do wypalenia dziennie... Oj jak my cały czas wtedy myślimy jeno o paleniu... wszak chyba o niczym innym... To są dopiero katusze... a jeszcze w perspektywie... cały czas dochodzą pieniążki... papierosy takie drogie teraz są... Och... jesteśmy źli, ze palimy, ale palimy. Jeszcze bardziej jesteśmy źli, że wydajemy aż tyle na papierosy, ale dalej palimy i w konsekwencji jesteśmy źli, że papierosy są tak drogie... Kołomyja i hipokryzja...
Niemniej jednak niezależnie, ile wypalamy i jakich papierosów, skutki palenia są identyczne. Najgorsze dla mnie jest uzależnienie psychiczne a więc ubezwłasnowolnienie od (w tym wypadku) nikotyny. Jak palę to ona rządzi mną a nie ja samym sobą. To chęć zapalenia papierosa jest determinantą mojego zachowania - sam go nie kreuje ani nie jestem jego inicjatorem. Zwyczajnie: jestem zwykłym niewolnikiem, niewolnikiem czegoś niewidocznego, zwanego nikotyną, którego uzewnętrznianiem jest zniewolenie mnie samego przez zwinięte w rulonik takie białe z pomarańczowym ustnikiem i jakimś sianem w środku.
Przecież brak papierosa wyzwala w nas najgorsze emocje: złość, gniew, niepokój wewnętrzny, wściekłość. Często cierpią na tym najbliżsi i najbliższe otoczenie... Więc jednak biegniemy do kiosku by... kupić te papierosy, zapalić, zaciągnąć się i... już świat jest nasz, już jesteśmy spokojni, już jest dobrze... do najbliższej konieczności zapalenia kolejnego... Czyż to nie jest czyste niewolnictwo i ubezwłasnowolnienie?
Można też przestać być niewolnikiem a stać się człowiekiem decydującym o sobie i dokonującym świadomych wyborów. Można po prostu rzucić palenie. Jest to trudniejsze niż nawet odstawienie alkoholu przez alkoholika (poza ciągiem alkoholowym)... zapewniam.
Najlepiej zaś, aby być prawdziwie wolnym i decydować o sobie przy pomocy własnej, wolnej woli.... rzucić wszystkie nałogi i zobaczyć jaki świat może być piękny, gdy nic nie musimy... nie musimy zapalić papierosa, nie musimy wziąć narkotyku, nie musimy kupić lepszego auta, nie musimy dziś odwiedzić kosmetyczki ani po raz kolejny zrobić korekty chirurgicznej nosa, nie musimy się napić alkoholu, nie musimy mieć lepszej komórki, itd...
Osobiście jestem przeciwnikiem leczenie uzależnień poprzez podawanie farmakologicznych zamienników środków uzależniających, np. w przypadku nikotyny: wszelkie plastry, gumy, itp., zawierające nikotynę. Jeżeli mamy rzucić to najlepiej rzucić od razu. Jednego dnia i koniec. Stosowanie plastrów, czy gum , czy też innych "cudotwórców" to nic innego, zarówno z punktu widzenia psychobiologicznego, jak i fizycznego jak - według mnie - niemalże tzw: ograniczenie palenia do kilku czy kilkunastu sztuk, albo palenie do połowy. To jest tylko i włącznie oszukiwanie siebie i swojego organizmu. No bo jak to jest: nie palimy a dostarczamy nikotynę.... czyli jest tak jakbyśmy de facto realnie palili (pomijam tu substancje smoliste).
Firmy "parafarmaceutyczne" są mistrzami w kreowaniu strachu i wymyślaniu na likwidację tego stanu strachu kolejnych, cudownych lekarstw lub tzw. parafarmaceutyków (genialny wprost zabieg do wprowadzania do obrotu niesprawdzonych "dziwnośći") lub też na podtrzymywaniu sprzedaży (popytu) na swoje produkty. Czyż myślicie, że gdyby te wszystkie plastry, gumy były skuteczne... to tak by je reklamowano i wydawano niepotrzebnie ogromne środki finansowe? Przecież one się muszą jakoś zwrócić prawda? A palacz jak alkoholik zawsze będzie starał się znaleźć wytłumaczenie, że próbuje i - mimo, ze już raz kupił i się nie udało - kupi jeszcze raz choćby dla uspokojenia bliskich lub swojego sumienia.
Rzucenie każdego nałogu, w tym i papierosów zależy tylko od nas samych, niektórzy mówią, że zależy od "naszej głowy", "tkwi w głowie". Tak jest. Wszystko zależy naprawdę od nas i naszej siły podjętej decyzji o wyjściu z uzależnienia. Od tego czy chcemy naprawdę, czy też udajemy, że chcemy. Plaster czy guma za nas nie rzuci palenia! Więc jeżeli chcemy i jesteśmy zdecydowani, to po co nam plastry i gumy? No chyba, że od początku najzwyczajniej w świecie konfabulujemy i oszukujemy siebie samych lub otocznie...
Nie paliłem 3 lata i na początku przeżyłem katusze, przytyłem 11 kilo, po dwóch tygodniach dopiero "odszedł głód nikotynowy, byłem dumny i... w sytuacji w sumie bezstresowej znów zapaliłem... jednego... by przez tydzień powrócić w zasadnie do normalnego palenia.
Jednak spróbuję jeszcze raz rzucić, bo już mam dość bycia zniewolonym przez papierosa... chcę jak kiedyś być wolnym i decydować sam w pełni o sobie... a nie patrzeć na wydychany przeze mnie dymek z uczuciem, że palenie mówi mi, iż jestem nim właśnie zniewolonym.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Wiele razy to robiłem i żyje
8-)))))
5*
Ja też robiłem to wiele razy :).
A Hołownia? Zgarnie sobie trochę głosów i tyle. To taka wydmuszka jest i nadęty jak balon gostek.
Pozdrawiam
I nie palę do dzisiaj..wręcz mam fobie na dym papierosowy.
Palenie niszczy płuca to wiedzą wszyscy ale również ogranicza zdolności intelektualne człowieka.
Palący zawsze jest podtruty czyli chory a mózg źle pracuje w takich warunkach.
Zauważyłem to u siebie że gdy jestem chory to wysyp pomysłów jakoś się kończy...gdy wyzdrowieje ...wraca...
Rzućcie palenie będziecie dłużej młodzi i kreatywni
Ładna buzia i miałkie poglądy.
To moim zdaniem kolejna marionetka wystawiona na przynentę.
Taka jest polityka mafii... kogo byście nie wybrali to będzie marionetka mafii..
Gdyby pojawiłby się ktoś autentycznie spoza mafijnej wytwórni marionetek to mafia rzuciła by się na niego z kłami z każdej strony i od strony PO i od strony PIS.
A na Hołownię nikt z kłami się nie rzuca...i wszystko jasne.
Dlatego świetnie nadaje się na prezydenta Polin.
Na początek, dobrze jest skonstatować, skąd jakieś uzależnienie pochodzi, co zaspokaja, dlaczego jest piętnowane.... a inne np. promowane :)
Pozdrawiam
PS. Nikotynizm, może się okazać Rajskim Ogrodem wobec innych szatańskich uzależnień.
http://trzcinska.neon24.pl/post/152011,rosja-onz-syria-odbuduj-poganska-swiatynie#comment_1609831
A jak wam papieros dymi to łamiecie Prawo wolności (od grzechu) konkretnie: ,,nie zabijaj".
Zdarzają się wyjątki od reguły, tj przy no pewnych chorobach tzw umysłowych, na skutek leczenia (i nie tylko) pojawiają się poważne niedobory dopaminy, a tę legalnie można podbić jedynie paląc tytoń. Ale ogólnie to straszna trucizna zabijająca więcej ludzi, niż wszystkie narkotyki wzięte do kupy. Przynajmniej tak było jeszcze te 15 lat temu.
https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=253
Wydaje mi się, na podstawie tego proroctwa i doświadczeń własnych, oraz badań losów innych braci i sióstr, że żadne dogadanie się z rodziną nie wchodzi w grę. A prześladowanie obserwowane jest jeszcze przed nawróceniem, co też stanowi pewną wskazówkę.
"
Wydaje mi się, na podstawie tego proroctwa i doświadczeń własnych, oraz badań losów innych braci i sióstr, że żadne dogadanie się z rodziną nie wchodzi w grę. A prześladowanie obserwowane jest jeszcze przed nawróceniem, co też stanowi pewną wskazówkę."- widać, Bracie, ciąży Ci to. Czasem trzeba poczekać /cnota cierpliwości/ robiąc swoje, UWIERZ MI. :)
Co do papierosów, to potraktuj to jak przekaz proroczy. Ja taki dostałem i to po kilka razy.
Zwykłe: bezedury. Zacznijmy od drugiego, też niezbyt szczęśliwego zdania:
" Zdarzają się wyjątki od reguły, tj przy no pewnych chorobach tzw umysłowych, na skutek leczenia (i nie tylko) pojawiają się poważne niedobory dopaminy, a tę legalnie można podbić jedynie paląc tytoń." Jeśli palenie tytoniu uzupełnia braki dopaminy /? :)))))/ jest legalne... to tylko prowadzi do poprawy samopoczucia jednostki. Osoba, która musi uzupełnić brak organicznego związku chemicznego, żeby funkcjonować "sprawnie społecznie" /!:)/ bierze i pali. Nikogo nie zabija! Siebie leczy, i funkcjonuje sprawnie w obszarze niewolniczym... nie zakłóca żadnych czynności "mrowiska", nie namawia do palenia innych i oddala, paląc- dostarczając sobie dopaminkę- wszelkie problemy, swoje i środowiska. :)
A teraz zróbmy tak. Chcesz być wiarygodny, podejrzewam, zatem proszę napisz, kto jest autorem tekstu, na który się powołujesz: " Zdarzają się wyjątki od reguły, tj przy no pewnych chorobach tzw umysłowych, na skutek leczenia (i nie tylko) pojawiają się poważne niedobory dopaminy, a tę legalnie można podbić jedynie paląc tytoń."
Podaj źródła, o jakich chorobach umysłowych mowa, kto i jak definiuje chorobę umysłową, i o jakim?! "leczeniu" "choroby umysłowej", której ... skutkiem lub przyczyną są niedobory dopaminy- mówimy. :)
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=Awp18yq6058
Czasami pomaga aneks do umowy ;)))
Zamienili komuś zwykłą psychozę, jaka może wystąpić na przykład z powodu braku witaminy PP, ale też od innych czynników, na chorobę ŚMIERTELNĄ jaką jest depresja, mogącą dokonywać fizycznych zmian w budowie mózgu! Śmiertelność depresji to 10%.
Wyleczona została NATYCHMIAST!
Potem mama mnie do szkoły posłała
.....i zaczęło się
https://www.youtube.com/watch?v=mLkIpk_uZ4M
:))));)
No przecież to palacze utrzymują to Państwo! Gdyby nie my, nie byłoby akcyzy i w ogóle nie byłoby Państwa. I tyle w temacie. O!
- Ale przyznasz, że gdyby nie my "piętnowani nałogowcy" to by to państwo ,mogło się pójść poskładać?!
- Ty utrzymujesz państwo?!-
- Jasne, że ja, kto inny jak nie ja?!-
- A no to ja cię przepraszam...-
-A "przepraszam", to sobie wytatuuj , byle gdzie, możesz nawet w Bielsku-Białej. Gdyby nie ja, czasem i ty, to to "państwo" by w ogóle nie istniało!.
- Gdyby nie my, nie byłoby państwa?
- No nie do końca, gdyby nie nasze podatki i akcyzy od naszych uzależnień: tytoń, prąd, gaz i inne, to nie byłoby Państwa.
- sprytne...
- okrutne ...
- a podatek od wody i powietrza...?
- a nie ma?
- k...
- zawsze chciałem to powiedzieć: gdyby nie my, nie byłoby Państwa.
Ale w międzyczasie, tak zwanym, obserwowałem, czy nawet miałem spisane przez samego siebie pochwały na temat tychże używek. Zawsze potrafiłem na co najmniej 10 sposobów wychwalać daną substancję aka używkę. Tak i Ty robisz. A teraz, obserwacja palących; gdy zabraknie im potrzebnej wywindowanej w górę dawki dopaminy. Na samą myśl że kończą się papierosy taka osoba staje się nerwowa. Jak przez 10 min nie załatwi papierosa to ma się wrażenie, że jest na chwilę przed odejściem od zmysłów.
A co w przypadku kryzysu? No jakiejś sytuacji w której fajek nie będzie i już?
To jest stan UZALEŻNIENIA od wysokiego poziomu dopaminy. Mam obecnie problem z pewną znajomą, która niestety, mocno się wkręciła w stymulanty, a więc sytuacja jest cięższa niż porządne uzależnienie od papierosów.
Najgorsze jest to że należałoby ja siłą zaprowadzić na odwyk, a to jest niemożliwe.
A propos jeszcze rzucania palenia, w ogóle porzucania uzależnienia od czegokolwiek, nie powinno się odstawiać nagle np papierosów, alkoholu czy substancji na literę N, ale powinno się z żelazna dyscyplina odstawiać stopniowo, przez zmniejszenie liczby wypalanych papierosów czy wypijanych kieliszków itp. To w sytuacji gdy posiadamy tzw silną wolę, bo w przeciwnym razie czeka nas odwyk na odpowiednim oddziale szpitalnym (szpitala o odpowiedniej specjalizacji).
Wtedy podawane są pewnego rodzaju substytuty.
Na koniec porada co do odstawiania papierosów - to silnie uzależniająca rzecz, ale ogólnie oprócz szeregu trucizn najsilniej uzależnia nikotyna. Ja odstawiłem tak: najpierw miałem silne postanowienie, że rzucam (spowodowane porannym kaszlem z wypluwaniem pewnej ilości wydzieliny z płuc zabarwionej na ciemno szaro czarny kolor cząsteczek sadzy). To, plus wyobraźnia, dawało obraz katowanego dymem organizmu, szczególnie płuc.
Po tym jak w pracy poczułem że nie wyrobię, bo papieros oczami wyobraźni pojawiał mi się w centralnym punkcie widzenia, już miałem skapitulować, ale zamiast do sklepu po Marlboro poszedłem w przeciwnym kierunku do apteki kupić gumę Nicorette. Dostałem plakietkę gum, ale bez instrukcji, bo ta pozostała w pudełku i po chwili żucia dostałem aż ślinotoku. Okazało się że taką gumę z początku wolno tylko ssać, dopiero potem po dłuższym czasie wolno ja przegryźć na pół. Po prostu dla oszczędności jedna taka guma to ilość nikotyny jak w kilku papierosach, w sensie przyjmowanej nikotyny przy paleniu.
A najciekawsze jest to co następuje potem. Pierwsza sprawa to faktycznie głód nikotynowy znika po zażyciu gumy. A po paru tygodniach ochota na rzucie tych gum też zaczyna już jakoś samoistnie zanikać, na rzecz zwykłych gum do rzucia! I to jest zastanawiające, prawdopodobnie w papierosach są ekstra komponenty które dodatkowo uzależniają, np dym z bibułki, ale też jakieś tajemne ,,przyprawy".
Zabraliście się ochoczo za wykrzewianie skutków, wypleńcie przyczyny... ;)
Pozdrawiam... nałogowo
"Ja miewałem przerwy 5letnie. Paliłem 1-2 paczek dziennie. 1 lutego tego roku będąc w szpitalu po operacji, nie chcąc zjeżdżać do piwnicznej palarni, lub przed szpital postanowiłem nie palić i udało się.
"- i to jest to! i to się zgadza. To jedna z lepszych metod "rzucenia palenia"- / na oddziale szpitalnym/,- ciekawe dlaczego nie jest spopularyzowana/powszechna? Wican twierdzi, że byłoby taniej...: "Gdyby nie nałogowi pijacy i palacze, to mniej kosztowałaby służba zdrowia, mniej socjal..." - naprawdę?!, byłoby taniej? ;)
Przede wszystkim, jest "nagonka" na " nałogowych..... palaczy, pijaczy... kawoszy :), pożeraczy czekolady, herbacianych pijaków- nałogowców, internautów, biegaczy ?, rowerzystów!, a za chwilę narciarzy- bo zima... - robi się z ludzi bandytów! po co?! żeby ich leczyć? żeby leczyć to trzeba chcieć: i leczyć ale i wyleczyć się. Lekarz ma być zdrowy, potem może ewentualnie namawiać "pacjenta" by ten poszedł w jego ślady... :)))) /jeśli zechce/ i tyle.