My jako przynależni do cywilizacji łacińskiej nigdy Żydów nie zrozumiemy. To dwa inne światy, dlatego tak często Żydzi byli wypędzani z różnych krajów reprezentujących chrześcijaństwo i jego wartości.
(na naszych blogach i neonie tytuł: "100 lat agresji żydowskiej" - cz. 4; Żydzi i Talmud - cz. 7
Niniejszym prezentuję czwartą część, tym razem jako osobiste odniesienie się do treści artykułu umieszczonego na stronie Roberta Brzozy pt. "100 lat agresji żydowskiej na Polskę" a przedstawionego przeze mnie w trzech poprzednich częściach. Pisząc tę czwartą część, część całkowicie autorską niestety "popłynąłem" z objętością tekstu i dokończę go w piątej części.
Zarazem jest to siódma część mojego artykułu zatytułowanego: "Nie da się zrozumieć Żydów bez znajomości ich Talmudu".
----------------------------------------------------------
Przedstawiony artykuł jest bardzo merytoryczny i metodologicznie poprawny historycznie. Wskazuje fakty i działania Żydów na niekorzyść Polski oraz konkluzje wynikające z tych działań. Same fakty i działania są niepodważalne i nie wymagają dyskusji. Natomiast już z konkluzjami można dyskutować i na nich się skupię.
Otóż autor wskazuje tylko na ostatnie 100 lat a pomija wcześniejsze wieki, gdzie Żydzi stopniowo zdobywali Polskę. Ostatnie sto lat jest tylko intensyfikacją tych działań.
Niestety winę za to oddawanie Polski pierwotnie ponosi nasz król Kazimierz Wielki, który przygarną Żydów wyganianych z całej Europy i mało tego: nadał im przywileje/prawa, których nigdzie nie mieli - od umożliwienia przez nich posiadania majątków ziemskich i nieruchomości aż do tworzenia odrębnych etnicznie zbiorowości żydowskich mających niejako swoją autonomię. To był wielki błąd. Czy są nam za to wdzięczni? Niestety nie a to jest smutne, ale przecież Goje (nie-Żydzi) według dużej części Żydów i ich Talmudu nie zasługują na to, by być człowiekiem z duszą i są przez nich traktowani jeszcze gorzej niż zwierzęta. Żydzi np. mieli duży pływ na nasze powstania podczas zborów a po Powstaniu Styczniowym zostali obdarowani przez Cara Rosji naszymi polskimi ziemiami i dworkami szlacheckimi.
My jako przynależni do cywilizacji łacińskiej nigdy Żydów nie zrozumiemy. To dwa inne światy, dlatego tak często Żydzi byli wypędzani z różnych krajów reprezentujących chrześcijaństwo i jego wartości.
To nie jest przypadkiem, że antagonizm antyżydowski znajduje się prawie wszędzie tam, gdzie współistnieją Żydzi i nie-żydzi (goje). Żydzi byli wypędzani 47 razy w ciągu 1000 lat. Dlaczego?
Dlaczego tak często? Dlaczego z tak różnych narodów i kultur? Dlaczego żaden inny naród nie spotkał się z tak wielką awersją? Bernard Lazare, żydowski pisarz, w książce pt. „L’antisémitisme son histoire et ses causes”, wydanej w 1894 r., przedstawił taką opinię tyczącą się żydowskich wypędzeń:
„Jeśli taka wrogość i awersja w stosunku do żydów miałaby miejsce tylko w jednym czasie, w jednym kraju, łatwo byłoby wyjaśnić przyczyny. Jednak rasa ta była obiektem nienawiści wszystkich narodów pośród których żyła. Skoro wszyscy wrogowie żydów należeli do zupełnie różnych ras, mieszkali w odległych krajach, podlegali zupełnie różnym prawom, kierowali się różnymi pryncypiami, mieli różną moralność, różne zwyczaje – te wszystkie zasady społeczne, niepozwalające niczego ocenić w ten sam sposób – toteż główna przyczyna antysemityzmu zawsze leżała w samym Izraelu, a nie w tych, którzy przeciwko niemu walczyli”…
Profesor Jesse H. Holmes w „The American Hebrew”, wyraził podobną opinię:
„To może nie być przypadkiem, że antagonizm antyżydowski znajduje się prawie wszędzie tam, gdzie współistnieją żydzi i nie-żydzi. Skoro żydzi są wspólnym elementem układanki, wydaje się prawdopodobnym, że przyczyna tkwi w nich samych, a nie w tak różnych grupach odczuwających ten antagonizm.”
Tylko w Europie i Rosji żydzi byli wypędzani 47 (ale w sumie to około 109 razy) razy w ciągu ostatniego tysiąclecia i symptomatyczne jest, że nie ma wśród nich Polaków. Powtórzę. Czy są nam za to wdzięczni? Niestety nie a ich wrogość do Polski jest zatrważająca.
Byli wypędzani z następujących państw, regionów czy miast:
Mainz - 1012; Francja - 1182; Górna Bawaria - 1276; Anglia - 1290; Francja - 1306; Francja - 1322; Saksonia, 1349; Węgry, 1360; Belgia, 1370; Słowacja, 1380; Francja, 1394; Austria, 1420; Lyon, 1420; Kolonia, 1424; Mainz, 1438; Augsburg, 1438; Górna Bawaria, 1442; Niderlandy, 1444; Brandenburgia, 1446; Mainz, 1462; Litwa, 1495; Portugalia, 1496; Neapol, 1496; Nawarra, 1498; Norymberga, 1498; Brandenburgia, 1510; Prusy, 1510; Genua, 1515; Neapol, 1533; Włochy, 1540; Neapol, 1541; Praga, 1541; Genua, 1550; Bawaria, 1551; Praga, 1557; Państwo Papieskie, 1569; Węgry, 1582; Hamburg, 1649; Wiedeń, 1669; Słowacja, 1744, Mainz, 1483, Hiszpania, 1492
Włochy, 1492, Morawy, 1744; Czechy, 1744; Moskwa, 1891
Powyższe zaczerpnięto z „Synagogi Szatana” Andrew Carrington Hitchcocka.
Czy Henry Ford, legendarny producent samochodów, znalazł część odpowiedzi na przyczynę żydowskich wypędzeń?
„Żydowskim talentem jest życie z ludzi, nie z ziemi, ani z produkcji, ale z ludzi. Niech inni uprawiają ziemię, żyd, jeśli będzie w stanie, będzie ciągnął zyski z rolnika. Niech inni zajmują się handlem i przemysłem; żyd będzie eksploatował owoce ich pracy. To jego szczególny talent. Jeśli użyjemy tu słowa „pasożytniczy” do opisania go, to będzie to trafne określenie.”
„Żydowska nacja jest jedyną która posiada sekrety pozostałych… nie ma na świecie rządu tak im poddanego jak w Ameryce. Brytyjczycy zrobili to … Niemcy zrobili to, wtedy gdy w rzeczywistości zrobił to międzynarodowy żyd.”
„Amerykanie są (znani jako) wstrętni, chciwi, okrutni ludzie. Dlaczego? Ponieważ żydowska władza-pieniądz jest tutaj skoncentrowana.” –Henry Ford „Międzynarodowy żyd” (…) [1].
Żydzi traktują z pogardą szczególnie tych, którzy są wobec nich bezwolni albo im sprzyjają. Niby dwie postawy wykluczające się? Ano nie, bo Talmud mówi, że Goje są zawsze niżej niż oni i jeżeli jest to możliwe należy ich wykorzystać nawet wtedy, gdy są im przychylni. To ta ich pogmatwana "etyka żydowska", którą możemy choć w części zrozumieć - co będzie i tak trudne - nawet po szczątkowej znajomości Talmudu.
Jak pokrętna i hipokratyczna bywa mentalność Żydów można zauważyć np. w ostatnich wynikach badań ADL, gdzie wyszło im, że Polacy są największymi na świecie antysemitami (48%). Tyle tylko, że owo badanie w zakresie kwestionariusza ankiety zawierało już zamierzone wyniki odpowiedzi na pytania, na które nie można był odpowiedzieć "nie", np. "Żydzi mają zbyt dużą kontrolę nad globalnymi mediami?", "Żydzi mówią za dużo o tym, co ich spotkało w czasie Holokaustu", "Żydzi mają zbyt dużą siłę w świecie biznesu", albo czy "Żydzi mają zbyt dużą kontrolę w rządzie USA? [2].
Ale też Żydzi działają prewencyjnie w stosunku do tekstów i audycji uważanych właśnie przez nich jako "antysemickie" chociaż prezentują prawdę i fakty historyczne, z tym, że są niewygodne dla Żydów. Przykładem może być interwencja gminy żydowskiej w sprawie promocji książki m.in. W. Sumlińskiego pt. "Powrót do Jedwabnego". Książka prezentuje prawdę o Jedwabnym, gdzie zostali zamordowani przez Niemców (a nie przez Polaków) Żydzi.
Inną metodą żydowską jest prowokowanie postaw "antysemickich" poprzez np. wtedy, gdy Żydzi sami wygłaszają postawy "antysemickie" by później ogłaszać światu, że konkretna grupa czy naród jest właśnie "antysemicka" To już czysta pokręcona hipokryzja.
Oni sobie zdają sprawę, że na takie pytania można było odpowiedzieć tylko twierdząco i odwrócili "kota ogonem" jak to u nich bywa. Po prostu Żydzi uznają kogoś za "antysemitę", jak tylko kogoś po prostu uważają za "antysemitę". Innymi słowy. Żydzi sobie uzurpują prawo oceny kto jest antysemitą bez żadnego udowodnienia, że tak jest naprawdę. Piszę "antysemitą" w cudzysłowu ponieważ Semitami są też Arabowie i wiele innych nacji (nawet o czarnej karnacji skóry) a Żydzi sobie zawłaszczyli ten termin na potrzeby ich "Przedsiębiorstwa Holocaust", czyli wyłudzania pieniędzy od wszystkich, od których da się je uzyskać - jako największych "cierpiętników" wszechczasów, choć Polacy od Niemców, Rosjan ale i od Żydów doznali większych cierpień, szczególnie w latach 1937-1942.
A ja się cieszę, że tak im wyszło w badaniach (choć mam wątpliwości, czy nie zostały po prostu sfałszowane) bo oznacza to, iż Polacy wiedzą, gdzie może się kryć wróg naszej Ojczyzny. Uważam zresztą, iż owo badanie jest częścią szeroko zakrojonej akcji bezprawnego wyłudzenia od Polski nienależnych reparacji za II WŚ, czyli realizacji ustawy 447 JUST.
Swego czasu opisałem źródła antypolskiej postawy części Żydów. Podkreślam, że tylko ich części a nie całości, choć Żydami rządzą właśnie Ci, którzy wyznaczają im antypolskie postawy. Na dzień dzisiejszy można wskazać, że chodzi im o kasę od naszego państwa, ale to jest najłatwiejszy do wskazania powód a jakie są inne przyczyny owej antypolskości? Ano takie:
1. konflikt krańcowo odmiennych cywilizacji: łacińskiej, reprezentowanej przez Polskę i żydowskiej (po części też z wpływami turańskimi), reprezentowanej przez dużą część Żydów i samo państwo Izrael. Pod tym względem – paradoksalnie – o wiele bliższa cywilizacji żydowskiej jest cywilizacja reprezentowana przez islam, co też widać w żydowskim Talmudzie, gdzie islamiści traktowani są lepiej niż chrześcijanie,
2. polski katolicyzm gloryfikujący też nadzwyczajne znaczenie Matki Bożej, który jest talmudycznie sprzeczny i znienawidzony przez znaczną część narodu żydowskiego odrzucającego Mesjasza Jezusa Chrystusa i w dalszym ciągu na niego czekającego, przy czym istotnym wydaje się tu odejście Żydów od religii starotestamentowej (mojżeszowej) na rzecz religijno-ideologicznego przekazu rabinów zebranego w księdze rabinicznie objaśniającej Słowo Boże, czyli w owym Talmudzie, który stał się źródłem niemal nowej religii/ideologii: judaistyczno-rabiniczno-talmudycznej powiązanej ze skrajnie nacjonalistycznym syjonizmem,
3. przekonanie o narodzie wybranym przez Boga, którym mają być Żydzi, co implikuje w nich często – nawet skrywaną i podświadomą - pogardę do innych nacji i narodów oraz już nawet nie nacjonalizm, ale szowinizm żydowski,
4. 2000 letni brak przez nich swojego państwa, co musiało kształtować u nich swoisty „kompleks niższości”, ale też tworzyć przeświadczenie, że gdziekolwiek się osiedlają muszą tworzyć własne społeczności i nie asymilować się z rdzenną ludnością,
5. polska gościnność i tolerancja, przejawiające się m.in. w przyjmowaniu u nas Żydów wyganianych onegdaj przez inne narody oraz nadanie Żydom szczególnych przywilejów, co u ich części zrodziło przekonanie, iż Polska może stać się ich drugą „ziemią obiecaną” – Judeopolonią i z tegoż powodu wielu Żydów było na arenie międzynarodowej przeciwne powstaniu państwa polskiego po I Wojnie Światowej,
6. zwycięstwo Polski nad bolszewikami w roku 1920, co uchroniło nie tylko naszą dopiero co odzyskaną niepodległość, ale też cały świat przed zalewem totalitarnego komunizmu a komunizm ma korzenie żydowskie (począwszy od K. Marksa) i w dużym stopniu realizował idee żydowskie zarówno – paradoksalnie – i religijne (m.in. chasydzkie), jak i syjonistyczne (nacjonalistyczne): „Oto żydzi w dziejach swego rozproszenia ile razy uzyskali jakąkolwiek przewagę czy to na tle życia ekonomicznego, czy pod względem wpływów politycznych, umiejąc się np. wkraść w łaski osób możnych, wyzyskiwali w niesamowity sposób tę władzę na korzyść własną, a dla uciemiężenia innych. Klasycznym przykładem pod tym względem może służyć epoka panowania bolszewizmu w Rosji. Wszak wiadomo, że bolszewizm jest tworem żydowskim, bolszewicy to żydzi, a rządy bolszewickie — to rządy żydowskie. Historia nie zna takich okrucieństw, jakich dopuszczają się rządy bolszewickie nad ludnością chrześcijańską". Powyższa opinia być może jest zbyt radykalna i odnosi się do sytuacji przedwojennej, gdzie faktycznie Rewolucja Francuska a szczególnie Bolszewicka i wszystko, co po niej nastąpiło ówcześnie było największym w dziejach ludobójstwem – sami bolszewicy wymordowali około 30 mln osób, w większości Chrześcijan i to oni byli prekursorami budowy obozów koncentracyjnych i gazowania więźniów… Ale prawdą jest, że kierownictwo bolszewików w większości stanowili Żydzi a np. plena KC przedwojennej Komunistycznej Partii Polski prowadzone były nader często w języku jidysz. Ponadto warto zdawać sobie sprawę, że wśród najwyższego kierownictwa marksistowskich, nazistowskich Niemiec zaskakująco wiele Niemców było żydowskiego pochodzenia, z wykonawcą „kwestii żydowskiej” Eichmannem na czele,
7. powojenna żydowska (izraelska) polityka historyczna, która miała kreować międzynarodowe przeświadczenie, iż tak naprawdę jedynymi ofiarami II Wojny Światowej byli Żydzi a z tragicznego i ludobójczego, dokonanego przez Niemców Holocaustu Żydów oni sami uczynili coś na kształt „Przedsiębiorstwa Holocaust”],
8. świadomość, że sam Holocaust Żydów niestety nie byłby możliwy do przeprowadzenia, gdyby nie pomoc Niemcom udzielana przez część samej społeczności żydowskiej, w tym prohitlerowskich sformalizowanych organizacji żydowskich w połączeniu z obojętnością wielu bogatych Żydów na innych kontynentach, w tym w USA,
9. wieloletnia – po uzyskaniu od Niemiec reparacji wojennych – międzynarodowa polityka żydowsko-niemiecka kłamliwie i odrażająco przypisująca Polakom winę lub współwinę za Holocaust,
10. nadmierna zachłanność wynikająca z umiłowania przez nich „złotego cielca”, czyli pieniądza i dążność syjonistów – zarządzających „Przedsiębiorstwem Holocaust” – do ciągłej realizacji procesu wyłudzania od innych nienależnych odszkodowań lub innych „darowizn”: od kilku dziesiątek lat takich reparacji żądają też bezprawnie od Polski, kłamliwie przypisując nam nawet współsprawstwo Holocaustu, nie mówiąc już o sloganie: „polskie obozy koncentracyjne”,
Zdaję sobie sprawę, iż z pewnością tych przyczyn antypolskości jest o wiele więcej. Zapewne w niejawnych „gabinetach cieni” są jeszcze bardziej skomplikowane, choć paradoksalnie może być całkiem odwrotnie i wystarczy tylko pokazać i ujawnić prawdę. Tylko tyle i aż tyle.
I taką prawdę chciał umieścić w swoim artykule autor "100 lat agresji żydowskiej na Polskę". Żałuję jedynie, że zbyt powierzchowna to analiza, choć prawdziwa, ale nie dotyka sedna sprawy, czyli budowy przez Żydów Nowego Porządku Światowego. Ja wiem, że niby są to spiskowe teorie dziejów, ale przecież cała historia jest wielkim spiskiem różnych sił, gdzie podejmowane były ostateczne decyzje dotyczące tego czy ma wybuchnąć wojna czy ma być kryzys, kogo trzeba zniszczyć i dlaczego...
Wracając jednak do artykułu. Autor pomija też fakt, że dzisiaj aż około 90% Żydów to syjoniści pochodzenia chazarskiego. W większości są to tzw. Żydzi aszkenazyjscy, którzy pochodzą bezpośrednio z Chazarii, czyli są to ludzie o korzeniach Ugrofińskich lub Mongolsko – Tureckich a powszechnie uważanych za Żydów z cywilizacji turańskiej, których dość łatwo zidentyfikować. Lud ten przyjął judaizm jako religię obowiązującą a dziś jego potomkowie tworzą właśnie Żydów aszkenazyjskich będących ostatnim i zagubionym plemieniem żydowskim. Bardzo ciekawym jest to, że przez wieki ta prawda była przez Żydów ukrywana natomiast dzisiaj jest też wiele informacji o Chazarach nawet w Wikipewdii, choć oczywiście znajdują się tam rażące przekłamania [3]. W krajach Europy Wschodniej i Centralnej syjonistyczni Chazarzy stanowią nawet 95% populacji żydowskiej. Są oni etnicznie inni niż tzw. Żydzi sefardyjscy czyli potomkowie faktycznych Żydów z Judei.
Źródło: http://www.koreywo.com/chazarowie.htm
W części pierwszej notek zaprezentowałem pogląd autora, który odnosi się do faktycznych prób Żydów zbudowania na terenie Polski tzw. Judeopolonii (państwa żydowskiego w państwie polskim) [4] oraz omawia znaczenie tej idei dla samych Żydów, ale i dla niepodległości Polski. Tłem tych wydarzeń są działania Żydów zmierzających do zbudowania tej Judeopolonii w czasie I, II WŚ i po II WŚ, przy czym najpierw (około 1914 roku) chcieli takie państwo zbudować w ramach współpracy z Niemcami, ale gdy Niemcy przegrały wojnę wybrali tym razem protektorat moskiewski a później komunistyczny poprzez stworzenie tzw. Polski Ludowej a dziś reprezentującej elity III RP.
W powyższym kontekście należy jednak wspomnieć, że różne grupy syjonistycznych Żydów były w tej kwestii podzielone.
Jedni faktycznie chcieli tej Judeopolonii na terenach należących do Polski a drudzy uważali, że ważniejsze jest zbudowanie własnego państwa - dzisiejszego Izraela.
Wydawać by się mogło, że po powstaniu Izraela Żydzi winni porzucić chęć przejęcia Polski dla siebie. Nic bardziej błędnego: Judeopolonia de facto powoli przejmowała Polskę po II WŚ i to zarówno podczas "komuny" jak i w III RP, przy czym została zmieniona strategia Żydów dążących do podporządkowania sobie naszego narodu.
O ile jeszcze podczas I WŚ i tuż po niej Żydzi oficjalnie dążyli do Judepopolonii, to już przez ostatnie 75-85 lat zaniechali takich działań na rzecz nieoficjalnego zagarnięcia Polski. Dzieje się to do dzisiaj, gdzie Żydzi po prostu starają się mieć znaczący wpływ na rządzenie w Polsce i podejmowane przez nią decyzje a ponadto dążą do uzależnienia finansowego Polski przez kapitał bankowo-żydowski i żydowskie przedsiębiorstwa. Do tego dochodzi też cały czas obwinianie Polski za Holocaust Żydów, co jest kolejną ich hipokryzją, ale przecież "Przedsiębiorstwo Holocaust" musi trwać i musi zdobywać środki ekonomiczno-finansowe aby się rozwijać. I ich celem jest teraz Polska, gdzie poprzez ustawę 447 chcą nas ograbić na kwotę około 300 mld USD.
Widzimy więc, że tak naprawdę Żydzi z różnych grup połączyli się i stworzyli zarówno swój Izrael, jak i po części Judepolonię. Warto też powiedzieć, że np. KOR (Komitet Obrony Robotników) liderowo był przede wszystkim żydowski, podobnie jak lewacki ROAD (Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna) a przy Okrągłym Stole po obydwu stronach "porozumienia" było aż 70% Żydów a tylko 30% Polaków.
Zresztą same podwaliny komunistycznego ustroju stworzone zostały przez Żyda Karola Marksa a wśród liderów ruchu komunistycznego przeważali Żydzi. Podobnie też było zaraz po II Wojnie Światowej, gdzie żydo-komuna krwawo wprowadzała w Polsce tenże komunizm. J. Stalin doskonale znał Polaków i Żydów i wiedział, że Żydzi nie są przychylni naszemu krajowi więc wykorzystał ich do spacyfikowania Polski i Polaków, co się z nawiązką udało i trwa na krętych ścieżkach naszej historii do dzisiaj.
W tym obszarze warto też wspomnieć, że przedwojenna Komunistyczna Partia Polski (KPP) była skrajnie przeciwna naszej niepodległości i chciała przyłączyć Polskę jako republikę w ramach ZSRR. Nie wiem też na ile Polacy sobie zdają sprawę, iż tzw. plena KPP przed wojną odbywały się w większości w języku Jidisz a samo to ugrupowanie przez Polaków uważane było za zdradliwe wobec naszej ojczyzny.
Polacy też nie mają wiedzy jak haniebnie Żydzi witali zarówno Niemców jak i Rosjan w latach 1939-1942 (zanim Niemcy uruchomili "ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej"). Łuki triumfalne po wejściu do Polski Sowietów we wrześniu 1939 roku to dla Polaków było koszmarem, bowiem Żydzi masowo enuncjowały Polków władzom sowieckim, ale też niemieckim. Słynny łuk triumfalny ze swastyką i sierpem i młotem było kwintesencją radości Żydów z faktu, iż polski naród zostanie zmieciony z powierzchni krajów Europy.
Nasza wiedza jest też nikła w obszarze niszczenia/mordowania przez bojówki żydowskie Polaków. Działo się tak w Grodnie, Rohatyniu, Łucku, Tyszowicach, Szczebrzeszynie, Przebrażu, Kołomyi, Lubomlu, Kownie i wielu innych [5]. Żydzi też tworzyli po prostu grupy kryminalistów, których celem byłą kradzież i mordowanie Polaków.
[4] O Judeopolonii będę pisał w oddzielnej notce, bo temat jest ciekawy a materiałów do przeczytania na tyle dużo, że zajmie mi to trochę czasu)
[5] Polecam lekturę na ten temat notek blogera "Aleszum", wystarczy w przeglądarkę wpisać nick i wtedy mamy cały przekrój opartych na faktach felietonów Pana Aleksandra.
Koniec części czwartej. Dalsze osobiste odniesienie do artykułu przedstawię w kolejnej części.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Sumliński: "Na sprawie Jedwabnego wyrosły setki kłamstw. Pokazujemy w naszej książce, że nie są one przypadkowe". Na sprawie Jedwabnego wyrosły setki kłamstw. Pokazujemy w naszej książce, że nie są one przypadkowe. One do czegoś zmierzają. Łączą się jak kropelki, które tworzą strumyki, a strumyki tworzą większe źródła, które mają obciążyć Polaków zbrodniami na Żydach mówi portalowi wPolityce.pl Wojciech Sumliński, dziennikarz, współautor z Ewą Kurek i Tomaszem Budzyńskim książki „Powrót do Jedwabnego”. Całość pod linkiem
https://wpolityce.pl/historia/474465-sumlinski-na-sprawie-jedwabnego-wyrosly-setki-klamstw
Ps...Żydostwa się przestraszyli?! To jeszcze nie Polin. I kurwa taki nigdy nie będzie mój kraj! Gliński, Gowin, Czaputowicz, filosemici. Do was to pytanie co z tym zrobicie! A co z tą świnią Grosem promowanym przez brata zbrodniarza Polaków Szechtera. A Gmina żydowska niech już zacznie zbiórkę na długi żydowskich kahałów. Żydzi są winni Polsce 3 biliony dolarów. Książkę wykupimy w internetach...
Prezentujemy Państwu fragment książki Tadeusza Mocarskiego „O Jedwabne, Jedwabne”. Autor opisuje w niej, na tle dziejów wojennych swojej rodziny, prawdę o mordzie dokonanym na Żydach w lipcu 1941 roku. Mówi o tajemniczej postaci, niemieckim żandarmie Karolu Bardoniu i jego roli w zbrodni na Żydach. Książka Tadeusza Mocarskiego „O Jedwabne, Jedwabne” ukazała się w 2016 r. w Warszawie nakładem wydawnictwa Anabaza.
DRUGIE, TAJEMNICZE OBLICZE KAROLA BARDONIA
Pani Anna Bikont w swojej książce: „My z Jedwabnego” pisze:
„W zarządzie miasta Jedwabnego ważną rolę odgrywał Karol Bardoń, który przybył ze Śląska na te tereny w latach trzydziestych (pracował jako mechanik, najpierw w Radziłowie w młynie u Chai Finkelsztejn, potem w Jedwabnem, w młynie Hersza Zdrojewicza), a w latach sowieckich był radnym do Gorsowietu oraz przewodniczącym wydziału aprowizacji miasta Jedwabnego. Może był niemieckim agentem…” – zastanawia się i słusznie autorka. Ale, już mieszkanka Jewabnego, p. Żukowska nie ma żadnych wątpliwości gdy mówi: „Wszyscy kłamią. Bardoń, czytałam to u Grossa, tłumaczył się, że za Żydami nie ganiał, bo był mechanikiem w żandarmerii i reperował samochody. Jakie samochody, oni ani motocykla, nawet rowerów nie mieli, gdy chcieli gdzieś jechać, kazali chłopu zaprzęgać furmankę. Bardonia skazano na śmierć, potem go ułaskawiono i żarł w więzieniu nasz polski chleb, a to był dziad ze Śląska, szpieg niemiecki, nie mechanik („My z Jedwabnego”). To dziwne, że wie o tym tajemniczym fakcie prosta kobieta, wie dociekliwa dziennikarka, a nie wiedzą nic zupełnie specjaliści i fachowcy z Instytutu Pamięci Narodowej! W zebranych przez nich dwu pokaźnych tomach materiałów i dokumentów, analiz i komentarzy na temat Jedwabnego, gdzie nazwisko Bardonia wymieniane jest prawie sto razy, nie ma zupełnie mowy o jego agenturalnej działalności. Urodzony w 1894 roku na Śląsku, w latach trzydziestych, a dokładnie w roku 1932 pojawia się w Radziłowie. Pani Bikont używa tu zgrabnego słowa – przybył. To jest na pewno trafne określenie, ale nie do końca. Bowiem, w owym czasie, sam przyjazd do Radziłowa stanowił problem! A co tu mówić jeszcze o znalezieniu pracy i mieszkania w takiej zapadłej dziurze. Więc, nikt przy zdrowych zmysłach nie odważyłby się na taki krok. A Bardon miał jeszcze liczną rodzinę. Na szczęście nie musiał się on o nic martwić, bo mu tę pracę, to mieszkanie i odpowiedni transport – zapewniły niemieckie służby wywiadowcze. Radziłów leżał bowiem niedaleko granicy z III Rzeszą i każda uzyskana tutaj wiadomość mogła się przydać. Początkowo więc pracował Biedroń jako mechanik we młynie, potem porzucił pracę stałą zamieniając ją na doraźną, stając się domokrążcą, naprawiającym zegary, lutującym dziurawe garnki. Wędrując bowiem więcej widział i słyszał, a o to przecież jego mocodawcom chodziło. W roku 1935 został przerzucony do Jedwabnego, chociaż tak naprawdę miasteczkiem docelowym była Wizna. Ale tam macki niemieckie nie sięgały. Tam nie mieli nikogo, kto by zatrudnił Bardonia. Niemców interesowała Wizna, bo była punktem strategicznym na mapie przygotowywanych skrycie wojennych zamierzeń Wehrmachtu. Tędy prowadziła dogodna, prosta, w zasadzie jedyna droga na Brześć. Umożliwiająca szybkie przemieszczanie się wojsk stacjonujących w Prusach Wschodnich. Niemcy przypuszczali, i słusznie, że Polacy będą się starali w jakiś sposób zabezpieczyć i umocnić ten odcinek. W kwietniu 1939 roku zaczynają się, prowadzone przez wojsko, przygotowania do budowy schronów obronnych – zagradzających przeprawę przez te bagniste i niedostępne tereny. A w maju rusza, pełną parą, prężnie prowadzona budowa reduty „Wizna”. Wszystko utrzymane jest w ścisłej tajemnicy. Bardoń porzuca pracę (pisze, że go zwolniono !) i wędruje od wioski do wioski – tak jak poprzednio w Radziłowie – reperując i naprawiając zegary, maszyny do szycia. Lutując garnki. Jest potrzebny. Ludzie go lubią, bo nie zdziera, bo nie jest chciwy na pieniądze. Budowa umocnień w Wiźnie okryta jest tajemnicą. To prawda. Ale tylko dla obcych. Swoi wiedzą wszystko. A Bardoń, to także swojak. On nie szpieguje, on ludziom pomaga. On pracuje. Nikogo tu nie dziwi, że chociaż wiosek wokół Jedwabnego jest nie mało, Bardoń idzie zawsze, idzie codziennie tylko w jednym kierunku! Idzie w stronę Wizny! Przez Kotowo Plac, Męczki. A potem odwiedza Giełczyn, Kołodzieje. Chmara ludzi pracuje przy budowie schronów. Komuś tam, z nadzoru technicznego popsuł się szwajcarski zegarek - Dawajcie tu Bardonia! – wołają. – On zreperuje! I Bardoń się zjawia na zawołanie, jakby wyrósł spod ziemi. I udowadnia, że jest rzeczywiście fachowcem. Zegarek znowu tyka wesoło! – Przyjdź, Bardoń, jutro! Znajdzie się dla ciebie robota! – zapraszają gościnnie. I Bardoń się zjawia. I widzi wszystko, jest ciekawy, więc pyta i nikt tu przed nim nie ma żadnych tajemnic. Grubość ścian, wymiary otworów strzelniczych, wieżyczki. Wady i zalety poszczególnych bunkrów. Ich rozmieszczenie, usytuowanie w terenie. Na ile, 8 września 1939 roku, skorzystał z jego informacji generał Guderian? Tego nie wiemy. Ale na pewno był w ich posiadaniu. Na pewno wiedział wszystko o obrońcach i ich reducie. Licząc na szybkie sforsowanie tej zapory. Ale pomylił się w swoich rachunkach! Musiał stracić tu kilka cennych dni, bo miał przed sobą 600 polskich bohaterów, broniących się do ostatniego naboju, o czym go nie poinformował agent w swoich meldunkach. Bardoń jest inteligentnym szpiegiem. Potrafi zmieniać się i przeobrażać jak kameleon. Manipulować faktami, własne podłe uczynki i zbrodnie przypisywać innym. Umie wymyśleć wiarygodną fabułę, stanowiącą jego linię obrony. Umie dyskutować i argumentować. Sam pisze listy do sądu, prośbę o ułaskawienie do prezydenta Bieruta. A robi to tak zręcznie, chytrze, że mu wierzą! I w efekcie karę śmierci zamieniają na 15 lat więzienia. Swoją agenturalną działalność ubierze w taką oto ideologiczną szatę: „Lata międzywojenne to jedno pasmo udręk człowieka, który nie poddał się propagandzie faszystowskiej, lecz miał odwagę dać wyraz przekonaniom socjalistycznym swoim postepowaniem. Byłem jedną z licznych ofiar ówczesnego ustroju. Którego antyrobotnicza i antypostępowa polityka wewnętrznie uczyniła włóczęgę bez własnego kąta w poszukiwaniu kawałka chleba. „ I tak lubiane przez ówczesne władze nawiązanie do rzeczywistości, które się do tego ułaskawienia przyczyniło: „Brzemienne wypadki roku 1939 spowodowały ustanowienie władzy radzieckiej i wtedy dopiero dobrodziejstwo władzy radzieckiej, władzy proletariatu, stało się moim udziałem.” Po 17 września 1939 roku zapanowały w Jedwabnem ruskie rządy. Miasto znalazło się pod sowieckim zaborem. Nastały ciężkie czasy dla prawdziwych Polaków. „Dobrodziejstwa” władzy radzieckiej nie były ich udziałem. Bardoń włączył się aktywnie w budowanie tej nowej, szczęśliwej rzeczywistości. Przy ogólnej, polskiej niechęci do zajmowania jakichkolwiek stanowisk i urzędów – jego entuzjazm i zaangażowanie zostały dostrzeżone i odpowiednio nagrodzone. Awansował na kierownicze stanowisko, był delegatem. Jednym słowem, powodziło mu się doskonale. Ale istny raj dla Bardonia zapanował w roku 1941 kiedy rosyjskich dręczycieli zamienili niemieccy mordercy. Chyba dobrze wiedzieli, kim jest Bardoń, skoro tępiąc bezlitośnie i zabijając bez skrupułów nawet szeregowych popleczników sowietów, nie tknęli palcem radzieckiej „szyszki” – jaką był niewątpliwie Bardoń! Ba, uczynili go najpierw swoim tłumaczem, a potem ubrali w mundur żandarma.
JEDWABNE - ŚWIADEK HISTORII
https://youtu.be/sajQZyiGP7Y
CDN...
https://www.salon24.pl/u/amstern/753323,prezydent-duda-potwierdza-ze-w-jedwabnem-mordowali-polacy
A JEDNAK, NIEMCY, BYLI W JEDWABNEM!
Bardoniowi poświęciłem sporo miejsca w pierwszym rozdziale książki. Opisałem tam jak postawił on pod ścianę moją mamę z zamiarem rozstrzelania. Chciał pewnie zobaczyć umierającą, tchórzliwą kobietę wiejską. Może błagającą go o litość? Ale moja mama nie pochyliła nawet głowy, kiedy odbezpieczył broń. I pokonała go swoją wewnętrzną siłą, która paraliżuje ruchy przeciwnika. Oczywiście jest to wydarzenie późniejsze, związane z dalszą zbrodniczą działalnością Bardonia w czasie wojny. W materiałach zgromadzonych przez IPN znalazłem taki zapis: „Znęcał się nad Polakami, bił grubym kijem nieznanego z nazwiska Polaka oraz dotkliwie pobił Stefana Dołęgę i Mariannę Mocarską.” Bardoń nie mógł pogodzić się z porażką. Zjawił się w naszym domu i bił brutalnie mamę krzycząc: Taka jesteś odważna? Taka mocna? Że nie boisz się kuli? Zobaczymy, czy nie boisz się kija. Bardoń stanął przed sądem w Łomży w 1949 roku. Wyrok – kara śmierci. B. Bierut zamienia mu tę karę na 15 lat więzienia. W załączonym życiorysie tak przedstawia przebieg wydarzeń w dniu 10 lipca 1941 roku: „W czasie dokonywanego mordu ludności wyznania mojżeszowego w Jedwabnem, pow. łomżyń- skiego, udziału nie brałem, byłem zajęty remontem samochodu ciężarowego w podwórzu posterunku żandarmerii.” Co za tupet! Nie mniejszy niż Grossa! Co za odwaga! Żeby tak łgać, pisząc do samego prezydenta! „…ja pracując z Dąbrowskim cały dzień przy remoncie samochodu w podwórzu żandarmerii, nie widziałem ani jednego obcego żandarma ani gestapowca. I znowu kłamie jak Gross! Czyżby się umówili, ci nieodrodni bracia syjamscy? Bo żeby tak jednym głosem z igły robić widły? Co do obecności gestapo w Jedwabnem, Bardoń zaprzeczał z konieczności. Bo nie miał innego wyjścia. Był to bowiem ważny, żeby nie powiedzieć newralgiczny punkt jego obrony. Pomyślany w zasadzie jako atak na Julię Sokołowską – negującą w całej rozciągłości jego zeznania. „Na żandarmerii pracowałam jako kucharka (…) Dnia krytycznego Bardoń był cały dzień na mieście (…) Dnia krytycznego było 68 gestapowców, bo dla nich szykowałam obiad, zaś żandarmów było bardzo dużo, bo przyjechali z różnych posterunków.” To, że Bardoń nie naprawiał samochodu, ale zajęty był tropieniem i dyskretnym wymierzaniem kary Żydom – potwierdzili inni świadkowie, współuczestnicy tych zajść – Laudański, Sielawa. Ale ich głos nie miał takiego znaczenia jak reakcja Sokołowskiej. Ona bowiem nie była związana z tą sprawą. Zgłosiła się na świadka dobrowolnie. Poczytując to za swój obywatelski obowiązek. Sokołowska w tym sądzie była prawdziwym skarbem, docenionym przez komunistyczną praworządność, a zupełnie zlekceważona przez IPN. Który nie powinien był wdawać się w żadne układy z Grossem, ale odesłać go z kwitkiem mówiąc – My mamy relację niepodważalnego świadka. My mamy Sokołowską i jej wierzymy. To uczciwa, choć prosta kobieta. Dlaczego miałaby kłamać? W jakim celu? Czy pan nie widzi, panie Gross, że stawia ona właściwą, precyzyjną diagnozę – chociaż nie jest strategiem wojskowym: „Dnia krytycznego było 68 gestapowców, bo dla nich szykowała obiad, zaś żandarmów było bardzo dużo, bo przyjechali z różnych posterunków.” I tak było istotnie. Bardoń nie zgadza się z tym stwierdzeniem, Bardoń zaprzecza. W życiorysie zamieszcza taką uwagę: „Zeznanie świadka Sokołowskiej Julii, byłej kucharki żandarmerii, jest mylne lub z namowy winnych, że gotowała w dniu masowego mordu obiad dla biorących udział w masowym mordzie 68 gestapowców, bo mała kuchnia, naczynia kuchennego takiego nie było, naczynia stołowego tyle nie było, dla 71 osób z miejscowym personelem i służbą, a gdzie stoły?” Gross byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy! Precyzyj- ny atak, nie do obrony! Istotnie, jak można w małej kuchence upitrasić 68 obiadów? Jak je tam zjeść? Bez misek i talerzy? Bez stołów i krzeseł? Czytam po raz kolejny i bez pośpiechu IPN-owskie studia i zebrane dokumenty. I dochodzę z żalem i smutkiem do wniosku, że ostateczny wyrok w sprawie Jedwabnego jest wysoce krzywdzący i niesprawiedliwy. I wiem, jak do tego doszło. W sytuacji, kiedy zdania są podzielone – nigdy nie wygrywa prawda, ale krzyk i czyniony wrzask jednej ze stron. Tam, gdzie nie ma końca historycznej pewności – tam sukces odnoszą sensaci i pseudouczeni. A wspiera ich poczynania tupet i nonszalancja. Tam, gdzie są jakieś obiekcje i wątpliwości – triumfują ludzie bez honoru i czci. Przykładowo – grupa operacyjna Heydricha. Ile tu pojawiło się różnych sądów i hipotez! Była, nie była w Jedwabnem? IPN-owscy historycy coś tam bąkają bojaźliwie, ostrożnie. A taki Gross, wie! I wali prosto z mostu – Nie było w Jedwabnem formacji przeznaczonej do unicestwiania Żydów, bo właśnie w lipcu „siała ona spustoszenie na Wołyniu”. A co go obchodzą nasze zastrzeżenia i obiekcje? Że Niemcy okazali się tacy wspaniałomyślni i darowali Żydom jedwabińskim życie? Oni darowali, a Polacy im je odebrali? A może po porostu zapomnieli i popędzili dalej. Czemu to Dmitrów, tak ostrożnie i na paluszkach stąpając pisze bardzo mądre zdanie: „Należy pamiętać, że oddziały postępowały często jeden za drugim, przekazywały sobie poszczególne rejony i miejscowości, ROZDZIELAŁY SIĘ NA MNIEJSZE CZĘŚCI. Profesor Dmitrów zapewne bezwiednie skarcił Grossową pychę i pewność siebie. I to wszystko Dmitrów wie, ale nie wykorzystuje się tej wiedzy w sporze z autorem „Sąsiadów”. Napisałem na wyrost – spór – podczas, gdy w rzeczywistości była to unia – spiskująca wspólnie przeciwko dobremu imieniu Polski. Trafnie to ujmuje Dmitrów nazywając rozdzieleniem, bo takie właśnie rozdzielenie, czy też wydzielenie z grupy operacyjnej nastąpiło. Aby to, co zostało wcześniej zaplanowane – wykonać. Nie ma tutaj mowy o żadnej doraźnej improwizacji, czyli robieniu jakichkolwiek wyjątków. Więc, główny trzon tej formacji mógł być w tym czasie nawet na Wołyniu, podczas gdy wydzielona grupa w Jedwabnem. A że byli tam na pewno, dowiadujemy się właśnie z relacji Sokołowskiej – koronnego świadka na procesie. Poczynania gestapo w Jedwabnem cechował ogromny pośpiech. Bowiem chcieli oni jak najszybciej wykonać powierzone im zadanie (czyli zabić Żydów) i dopędzić macierzystą jednostkę. Dlatego wybierali takie formy działania, które gwarantowały im sporą oszczędność czasu. Dlatego zdecydowali się, na wymagające mniej zachodu, spalenie Żydów w stodole, niż na przykład ich rozstrzelanie. Zanim pokazali się na miejscu, uzgodnili wcześniej telefonicznie wszelkie niezbędne szczegóły. W przypadku Jedwabnego obiecano im, że wszyscy żydowscy mieszkańcy w liczbie 1600 osób będą oczekiwać pokornie na rynku na ich przyjazd. Poproszono więc, aby rozejrzeli się za ja- kimś odludnym budynkiem gospodarczym niedaleko kirkutu. Przygotowali materiały łatwopalne. A za proponowany uroczysty obiad - podziękowali. Żadnych uczt! Żadnych wystawnych przyjęć! Nie tym razem! Nie ma bowiem na to czasu. Przygotujcie jakiś skromny żołnierski posiłek i to wszystko. Zjadany pod gołym niebem, z żołnierskiej menażki. To nie zepsuty samochód stał na podwórzu żandarmerii, ale kuchnia polowa! I to nie Bardoń tam rezydował tego dnia, ale kucharka Julia Sokołowska! A kuchnię tę (o ironio losu!) sprowadził z Łomży, na życzenie komendanta sam Karol Bardoń! Razem z tymi cholernymi menażkami! Na co liczył wymyślając tę bajeczkę Bardoń – nie trudno dociec. Chciał bowiem za wszelką cenę udowodnić, że Sokołowska nie mówi prawdy. Powtarzał ją kilka razy przy różnych okazjach, ale nigdy w sądzie podczas rozprawy, kiedy na Sali znajdowała się Sokołowska. Czyli, że bał się panicznie konfrontacji. Co by świadczyło o tym, że prawda leżała nie po jego stronie! A tą prawdą była rzeczywista, autentyczna, nie podlegająca żadnej dyskusji obecność zawodowych morderców w miasteczku! Po co Bardoń wymyślił ten zepsuty wóz? Bo to miało być jego alibi. Dlaczego umieścił go na ciasnym podwórku? Żeby tam już nic więcej nie mogło się zmieścić! Głównie kuchnia polowa, gdyby przypadkiem ktoś o niej wspomniał. Bardoń sprytnie, podwójnie zabezpieczył swoje alibi. Twierdząc, że nie było możliwości wydania tych obiadów. Pracując bez przerwy w tym jednym miejscu, obserwował bacznie znajdujący się obok wychodek, do którego przez cały dzień nie wszedł ani jeden gestapowiec! Z czego by wynikało, że tych gestapowców w Jedwabnem nie było. I tu znowu spotykają się dobrzy znajomi, co ja mówię – kuzyni, bracia – Bardoń i Gross. I podają sobie ręce w geście triumfu! Z odniesionego zwycięstwa. Bowiem IPN przyznał rację Bardoniowi! A pominął zeznania Sokołowskiej! Pytam się więc was – skąd wziąć bardziej wiarygodnego świadka? Żebyście przyznali mu rację?! To dała znać o sobie psychoza wytworzona przez Grossa, który w takim samym stopniu zarówno fałszował jak i szokował. I uznano go za Alfę i Omegę jedwabniskiej problematyki. Od tej chwili nikt nie śmiał mówić własnym głosem. Nie ważne prostak, czy wysoki rangą IPN-owski historyk. A Gross czuł się bezkarny. Więc manipulował. I to także zaakceptowano. Na przykład zmianę ustalonych przez historię proporcji w odniesieniu do II wojny światowej – Niemcy-Polacy, na Polacy-Niemcy. A co za tym idzie, w odniesieniu do Jedwabnego 25% polskiej odpowiedzialności za ten czyn, w świetle tego ustalenia - okazało się WIĘKSZE od niemieckich 75%! I w tym momencie znikły z pola widzenia wszelkie normy i zasady. Imperatywy i przykazania. Nie ma już matematyki, logiki, etyki – jest tylko znowu tohu wa bohu. (1 A. Sandauer (z hebr.): męt i zamęt)
Gross zapomniał zupełnie o tym, że zło się stopniuje. Że dużo wyżej od zbrodniczych incydentów – znajdują się cyniczne, wykalkulowane na zimno doktryny i ideologie obliczone na metodyczne , dobrze zorganizowane wyniszczenie całych narodów! Cyganów, Żydów, Polaków. I że nie da się mierzyć jednego i drugiego zła tą samą miarą!
A Gross niczym iluzjonista – poraził, zaskoczył, olśnił. Sprytnie potęgując napięcie drastycznymi opisami kolejnych morderstw. Nie wnikając zupełnie w to, co jest prawdą, a co plotką i zmyśleniem. Nie weryfikując niczego, nie sprawdzając. Na przykład taki Władysław Łuba okazał się w jego relacji dużej klasy rzezimieszkiem, specjalistą od tropienia Żydów. Budzącym grozę i odrazę. Tymczasem Łuba w dniu 10 lipca 1941 roku przebywał w niemieckiej niewoli. To jedno kłamstwo budzi moje wątpliwości i obawy, że takich kłamliwych przeinaczeń było więcej. Tylko kto je miał tropić i wytykać autorowi? Biedne „trzęsące się portki”? Mające i tak tyle zmartwień i kłopotów?! Tajemnice Jedwabnego - Ewa Kurek, Mirosław Szumiło - Liderzy. Gośćmi Jacka Figurskiego w "Liderach" będą: dr Ewa Kurek,historyk oraz dr.hab. Mirosław Szumiło ,też historyk, a tematem spotkania "Tajemnice Jedwabnego"
https://youtu.be/KnBqPL1TnQs
CDN..
O AUTORZE
Tadeusz Mocarski urodził się 12 stycznia 1943 roku we wsi Janczewo. Maturę ukończył w Liceum Ogólnokształcącym w Jedwabnem. Jest absolwentem Studium Nauczycielskiego w Olsztynie i magistrem filologii polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Debiutował jako poeta w 1966 roku we „Współczesności”. W roku 1969 ukazał się jego debiutancki tomik „Dedykacje”, za który otrzymał prestiżową nagrodę miesięcznika „Poezja”. Następnie wydał: „Puls” (1972) i „Poezje wybrane” (1988). W roku 1983 ukazał się tom wierszy Karola Wojtyły w jego wyborze. Reportaże Tadeusza Mocarskiego drukowane były w serii „Ekspres Reporterów”. Publikował swoje utwory w: „Życiu Literackim”, „Kulturze”, „Tygodniku Kulturalnym”, „Twórczości”. Motyw wojny pojawia się często w poezji Mocarskiego. W roku 1975 ukazuje się jego „Poemat o bohaterskiej obronie reduty „Wizna” pod dowództwem kapitana Raginisa”, wyróżniony drugą nagrodą w ogólnopolskim konkursie poetyckim ogłoszonym z okazji 30 rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem. Pracował w miesięcznikach: „Poezja” i „Nowy Wyraz”, a także w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej.
Ps..To Niemcy mordowali w Jedwabnem! Świadek: "Było 68 gestapowców, żandarmów było bardzo dużo, bo przyjechali z różnych posterunków" Co na to IPN ? Na prawdę znaną przez Polaków od dawna.Prezydent, Premier, Czaputek czy jak mu tam Gacie trzy razy w ciągu dnia zmieniają. Lech Kaczyński z juniorem chazarskim Izaakiem Stolzmanem vel Aleksandrem Kwaśniewskim zablokowali badania w Jedwabnem. Nie sądzę, żeby żyjący brat Lecha zdecydował się na ujawnienie prawdy.
To jest znamienne, że ta świnia żydowska, która się smaży w piekle podstawiony Bierut ułaskawił mordercę i wielu takich morderców było potem w UB, a nie ułaskawił Inki sanitariuszki, która ratowała nawet te ubeckie zwierzęta. Za Grossem powinno się wysłać wilczy bilet i jakieś komando… A Jedwabne ludzie za chwilę sami przekopią. Jak zrobili porządek z pomnikiem UPA w Przemyślu. Jak można wyjaśnić do końca tą sprawę, jeśli PiS blokuje ekshumację a warszawska kuria na żądanie gminy żydowskiej blokuje premierę książki Sumlińskiego i Kurek. Czy to już Polin? Wildstein również powielał kłamstwa o Jedwabnem. Wszystkie te żydofilskie kiepy będą musiały połknąć swój nikczemny antypolski jęzor. Ale najpierw przeprosiny i wyjazd do Izraela. Ciekawe, kiedy w końcu Polska Administracja podejmie ekshumacje w Jedwabnem? Nie robienie tego jest zdradą Polskiej Stanu i odpowiedzialni powinni pójść na lata do wiezienia! W Katyniu Polaków mordowało żydowskie NKWD. A i po 1944 roku na terenie całej Polski wybijali NSZetowców, WiNowców, AKowców, etc. Po 1945 roku żydowscy sędziowie i prokuratorzy skazywali na śmierć resztki Polskich patriotów.
Podobno chodzi o problemy z prostatą.
Pzdr
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Dla was wszyscy są Żydami. Bierut pochodził z chłopskiej katolickiej rodziny spod Lublina.
Każdym skupiskiem ludzi ktoś musi rządzić i wywierać na innych swoje racje i poglądy.
Ja piszę o liderach żydowskich a nie zwykłych Żydach, choć liderzy wywołują u nich antypolonistyczną ideę "psów Pawłowa" - przez wieki Żydzi słysząc Polacy mieli do nich awersję. A dlaczego? Piszę to w dzisijszej notce.
Pozdrawiam
Prawdą jest, że Bierut nie był Żydem, ani Kuroń ani ...
Jak się nazywał i kim był?
Bolesław Bierut urodził się 18 kwietnia 1892 roku w Rurach Jezuickich/Brygidkowskich – wiosce pod Lublinem (dziś już będącej dzielnicą miasta), w chłopskiej rodzinie Marii Salomei z domu Wolskiej i Wojciecha… i tu zaczyna się pierwsza wątpliwość – Bieruta czy Biernackiego? Wikipedia mówi o Wojciechu Bierucie, jednak historyczne źródła o Wojciechu Biernackim („twórcom” hasła „Bolesław Bierut” trzeba oddać, że upierają się właśnie przy tym nazwisku, dyskredytując przy okazji wszystkich, którzy dowodzą, że brzmiało ono – Biernacki). W dodatku niekiedy pojawia się także informacja, że prawdziwe nazwisko Bieruta – Biernackiego brzmiało Rotenschwanz a on sam był pochodzenia żydowskiego. Ta ostatnia informacja wydaje się jednak mało prawdopodobna – Bolesław Biernacki w 1900 roku rozpoczął naukę w szkole powszechnej katedralnej w Lublinie, pozostającej pod kuratelą miejscowej parafii rzymskokatolickiej. Szkoła kładła bardzo duży nacisk na religijne i patriotyczne wychowanie. Nie wiadomo, czy to prawda, ale istnieją też pogłoski, że rodzice późniejszego prezydenta Polski chcieli, aby został księdzem. Powyższe fakty każą poddawać w wątpliwość informacje o jego żydowskim pochodzeniu – w takim przypadku jego rodzice nie posłaliby go do szkoły pozostającej pod wpływem Kościoła Rzymskokatolickiego (zresztą, jako jedynego Polaka w kierowniczym rządzie PZPR określił go ambasador w Warszawie – Wiktor Liebiediew1). Biernacki szkoły nie ukończył – został z niej usunięty w 1905 roku. W 1906 podjął pracę – najpierw jako pomocnik murarza a potem od 1912 – jako zecer i metrampaż.
Odpowiednio przeszkolony
Według oficjalnych informacji Bolesław Biernacki swój komunistyczny życiorys zaczął w 1910 roku od przynależności do robotniczego kółka prowadzonego przez Jana Hempla. Ten był masonem, więc osobą, łagodnie rzecz ujmując – niezbyt przyjazną Kościołowi. To właśnie pod jego wpływem Biernacki miał odejść od religii. W 1912 roku wstąpił do PPS-Lewicy. Od końca 1912 do 1914 roku był pomocnikiem geometry w Lublinie, przejściowo w 1913 roku pracując w drukarni w Warszawie. Po wybuchu I wojny światowej powrócił do Lublina. Po rozpoczęciu okupacji austriackiej uchylając się od służby wojskowej, ukrywał się pod pierwszym z licznych fałszywych nazwisk, którymi się posługiwał – jako „Jerzy Bolesław Bielak”. W 1915 roku podjął pracę w sklepie Lubelskiej Spółdzielni Spożywców (LSS) założonej w 1913 m.in. przez Jana Hempla – w 1916 roku został kierownikiem handlowym spółdzielni, zaś od kwietnia 1917 był członkiem zarządu Lubelskiej Spółdzielni Spożywców. W 1917 roku z ramienia PPS-Lewicy był członkiem zjednoczonego Komitetu Wyborczego (wspólnie z PPS) do Rady Miejskiej. Od grudnia 1918 roku (po zjednoczeniu PPS Lewicy z SDKPiL), należał do Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP), ale wtedy jeszcze nie był aktywnym jej członkiem. W 1918 i 1919 razem z Janem Hemplem był jednym z organizatorów, lewicowego Związku Robotniczego Stowarzyszeń Spółdzielczych. W tym czasie przejściowo wraz Janem Hemplem wstąpił do PPS ale miejsca w tej partii „nie zagrzał”. W 1921 roku ponownie wstąpił do KPRP. Od jesieni 1923 roku do czerwca 1924 roku trzykrotnie był aresztowany (i zwalniany z braku dowodów lub za kaucją) by uniknąć kolejnej odsiadki, wyjechał do Warszawy (po raz drugi w swej „karierze”), gdzie został etatowym funkcjonariuszem KPP, czyli tak naprawdę szpiegowskiej organizacji radzieckiej, mającej na celu likwidację państwa polskiego. Od maja 1925 roku do maja roku 1926 przebywał w ZSRR na „kursach partyjnych”, pod kolejnym fałszywym nazwiskiem – Jan Iwaniuk. Owe „kursy” były niczym innym, jak szkoleniem szpiegowskim. Przez rok zgłębiał wiedzę w zakresie zasad konspiracji, pracy wywiadowczej i sabotażowej. Poznał też całe kierownictwo KPP. Po powrocie do Polski nie odznaczał się jakąś szczególną aktywnością aż do 1927 roku, kiedy to jako „Wagner” znowu znalazł się w Moskwie, gdzie „uczył się” w Międzynarodowej Szkole Leninowskiej, kierowanej przez Komintern, czyli komunistyczną międzynarodówkę, której celem było podporządkowanie wszystkich partii komunistycznych bolszewikom. „Wagner” musiał się bardzo starać, skoro Komintern wysłał go na „misje” do Austrii, Czechosłowacji i Bułgarii. Z tej ostatniej musiał uciekać i w 1932 roku przez Moskwę (w końcu musiał gdzieś złożyć raport z działalności) wrócił do Polski. 11 grudnia 1933 został aresztowany i w lutym 1935 skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRS na 7 lat więzienia, którą to karę odbywał kolejno w Warszawie, Mysłowicach i w Rawiczu. W 1936 roku (a więc, gdy był w więzieniu), weryfikacyjna komisja partyjna KC KPP usunęła go z partii, za „zachowanie niegodne komunisty” podczas śledztwa i rozprawy sądowej, polegającego na ścisłej współpracy z policją i prokuraturą. Z więzienia wyszedł w 1938 roku i wrócił do Warszawy, gdzie przebywał aż do wybuchu wojny. I właśnie z jej wybuchem zaczyna się najważniejszy i zarazem najbardziej tajemniczy okres w życiu Biernackiego – Bieruta.
Cwany agent, polityczna fajtłapa czy „matrioszka”?
W październiku 1939 roku uciekł na tereny okupowane przez Armię Czerwoną a następnie do Związku Sowieckiego, gdzie zrzekł się obywatelstwa polskiego i przyjął sowieckie (co prawda Rosjanie na okupowanych terenach Polski wszystkim Polakom przymusowo wyrabiali radzieckie dowody osobiste ale Polacy nie zrzekali się własnego obywatelstwa). Sam Biernacki początkowo (październik 1939) pracował w Kowlu, a potem na budowie zorganizowanej przez Komisariat Komunikacji ZSRR (listopad 1939-czerwiec 1940). Od lata 1941 przebywał w Mińsku, jako kierownik Wydziału Żywnościowego w urzędzie miasta. Przez cały czas pozostawał w kontakcie z wywiadem sowieckim. To właśnie w czasie tego pobytu przyjął nazwisko „Bierut” – będące zlepkiem nazwisk, którymi się posługiwał – Bieńkowski (w Kominternie) i Rutkowski (w GRU czyli sowieckim wywiadzie). Być może to właśnie wtedy poznał wykonawcę czystek z lat trzydziestych – krwawego Iwana Sierowa. Jeśli wcześniej był tylko komunistą z Kominternu, to teraz już z całą pewnością został aktywnym sowieckim agentem. Tak aktywnym, że w 1943 roku został przerzucony do Polski (niektóre źródła mówią, że nawet „samolotem”) i wszedł do Komitetu Centralnego PPR – tym razem jako „Bolesław Birkowski”. Być może właśnie w tym momencie należy też szukać początku jego późniejszych losów – mocno podejrzanych.
Otóż przed wojną radzieccy towarzysze nie mieli wysokiego mniemania o Bierucie – „bardzo średni aktywista, dość mierny facet, jakiś zakompleksiony” – taka była opinia na jego temat. O ile „mierność” i kompleksy nie stanowiły na ogół przeszkody w komunistycznej karierze – wręcz przeciwnie – były często źródłem służalczości partyjnych towarzyszy, nie mających siły by próbować samodzielnie działać, o tyle ocena „średni aktywista” raczej nie pomagała – jak w każdej partyjnej działalności i w partii komunistycznej trzeba było się mocno wykazywać. Trudno więc powiedzieć, dlaczego właśnie Bierut został wybrany na czołowego polskiego namiestnika Stalina. Możliwości są w zasadzie trzy – albo powodem była przynależność Bieruta do struktur agenturalnych i bezpieki Związku Sowieckiego (NKWD i GRU), albo właśnie – łatwość w kierowaniu nim przez bardziej „aktywnych” komunistów – Bermana i Minca, albo… zrobienie z niego „matrioszki”.
Co to takiego „matrioszki”? Teoretycznie – charakterystyczne drewniane laki wkładane jedna w drugą. W żargonie wywiadu – komunistyczni działacze różnych krajów, zastępowani „w odpowiednim momencie” bliźniaczo podobnymi, świetnie przeszkolonymi agentami radzieckimi (taką „matrioszką” był np. filmowy Hans Kloss – skądinąd pierwowzór tej postaci rzeczywiście istniał – był nim oczywiście oficer NKWD). Dowodów na to, że Bierut był jedną z „matrioszek” ulokowanych w Polsce oczywiście nie ma, ale część historyków jest przekonana, że właśnie tak było. Wiedzę na ten temat miał posiąść generał Świerczewski i to ona (a nie „bandy UPA”) zabiła go zaraz po wojnie. Zdążył ją przekazać późniejszemu premierowi Piotrowi Jaroszewiczowi. Ten milczał przez lata i pogłębiał swą wiedze na temat „polskich matrioszek”, a w momencie – gdy zapowiedział ujawnienie tajnych zapisków – został zamordowany.
Droga do władzy
W sylwestrową noc 1943 roku w Warszawie na polecenie Stalina powstała Krajowa Rada Narodowa, będąca zalążkiem przyszłego „rządu”. Bierut stanął na jej czele. W powstałych prawdopodobnie dokumentach założycielskich członkowie KRN mianowali się jedynymi „reprezentantami” narodu polskiego, pozbawiając tego uprawnienia rząd emigracyjny w Londynie. Jednocześnie członkowie KRN w imieniu narodu polskiego zrzekli się na rzecz ZSRR terenów położonych na wschód od Bugu (i to wszystko jeszcze przed Jałtą!). KRN razem ze Związkiem Patriotów Polskich (kolejnej marionetkowej organizacji, powstałej pod auspicjami Stalina) 21 lipca 1944 roku utworzyła Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego – kierowany przez znajomego Bieruta – Iwana Sierowa. PKWN był zalążkiem pierwszego powojennego komunistycznego rządu – marionetki w ręku Stalina. Potem poszło już „z górki” – 31 grudnia 1944 roku KRN przekształciła PKWN w Rząd Tymczasowy RP, który z początkiem 1945 roku energicznie rozpoczął działalność, zaczynając od ustanowienia własnej administracji na terenie „wyzwolonego” kraju. 28 czerwca 1945 roku Rząd Tymczasowy przy znacznym udziale Bieruta został przekształcony w Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TJRN). 19 stycznia 1947 roku w sfałszowanych wyborach „wybrany” został Sejm Ustawodawczy, który w dniu 5 lutego prezydentem wybrał Bolesława Bieruta. Co ciekawe – Władysław Gomułka w swoich pamiętnikach wprost pisał, że przebywający w czasie wojny w Mińsku, Bolesław Bierut współpracował z gestapo, o czym „wszyscy wiedzieli”. Informacja ta tylko pozornie ma sensacyjny charakter. Co więcej – jest wysoce prawdopodobne, że współpraca ta miała miejsce i nie było w niej nic szokującego. Warto pamiętać, że do wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej w 1941 roku, NKWD i Gestapo ściśle ze sobą współpracowały, organizując nawet wspólne konferencje (cała seria takich konferencji odbyła się w latach 1939-1941). Nie byłoby więc nic dziwnego w tym, że Bierut – agent NKWD w ramach swej pracy kontaktował się z kolegami z zaprzyjaźnionej niemieckiej służby. Dopiero od czerwca 1941 roku taka współpraca stała się dla radzieckich agentów haniebna. Gomułka wspominając o niej, jak również sprzeciwiając się Bierutowi w paru innych kwestiach (np. był niechętny kolektywizacji) ukręcił na siebie bicz. W sierpniu 1948 roku przebywający na Kremlu Bierut uzyskał zgodę Stalina na usunięcie Gomułki z życia politycznego, co wykonał niezwłocznie po powrocie do kraju. Pomiędzy 15 a 21 grudnia 1948 roku, powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Następnego dnia po jej utworzeniu Bolesław Bierut został I Sekretarzem KC PZPR, obejmując w ten sposób dwa najważniejsze stanowiska w państwie. I rozpoczął swoje krwawe rządy, których nie przerwało ani nie zmieniło zlikwidowanie w 1952 roku stanowiska prezydenta Polski.
Krew tysięcy ludzi na rękach
Zaczął od usunięcia z partii osób powiązanych z Gomułką, czym doprowadził do zdominowania PZPR przez „skrzydło” stalinowskie. Aby umocnić władzę Stalina w Polsce doprowadził też do zwiększenia liczby sowieckich doradców w wojsku i milicji, 24 lutego 1949 roku stanął na czele Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego, nadzorującej aparat represji stalinowskich w Polsce, a w końcu 9 listopada 1949 roku powołał Konstantego Rokossowskiego na stanowisko marszałka Polski i ministra Obrony Narodowej. To Bierut stał na czele komisji przygotowującej Konstytucję PRL 1952 roku (poprawki na projekcie nanosił sam Stalin). Razem z Bermanem zaproponował zmianę hymnu i godła Polski, na co Stalin jednak nie wyraził zgody, zdejmując tylko orłowi koronę i wprowadzając nieznaczne zmiany w wyglądzie godła. Ale pogłębienie uzależnienia Polski od Związku Radzieckiego to oczywiście nie wszystko. Bierut jest współodpowiedzialny za aparat terroru w powojennej Polsce. Poinformowany przez swego „przyjaciela” Iwana Sierowa wiedział o planowanym porwaniu szesnastu przywódców państwa podziemnego i nie zrobił nic, by ich ostrzec. To on był bezpośrednio odpowiedzialny za sfałszowanie wyników referendum 1946 roku oraz uwięzienie kardynała Wyszyńskiego (uzyskał na to zgodę Moskwy, co prowadzi do wniosku, że aresztowanie prymasa to był jego pomysł). Według szacunków IPN w okresie rządów Bieruta represjom poddanych zostało 100 tys. osób. Ale to nie wszystko. Bierut wprowadził iście stalinowskie metody na „dyscyplinowanie” społeczeństwa. W okresie 1948–1956 liczba robotników skazanych na kary porządkowe za nieprzestrzeganie ustawy o „socjalistycznej dyscyplinie pracy” wyniosła ok. 1 miliona. W okresie 1948-1955 każdego roku orzekano karę grzywny za niewywiązywanie się z przymusowych dostaw obowiązkowych w stosunku do 1,5 miliona rolników. Pod koniec 1951 roku w aresztach znajdowało się ok. 900 księży, a lista potencjalnych „wrogów ustroju”, prowadzona przez MBP, sięgnęła 1 stycznia 1953 roku ok. 5,2 miliona ludzi (w 1954 roku wzrosła o milion). Na wspomnianej liście mógł znaleźć się każdy – Bierut „wydał walkę propagandzie szeptanej”, którą była nie tylko krytyka ustroju czy komunistycznych władz, ale nawet opowiadanie dowcipów na ich temat. Za takie „przestępstwo” można było trafić za kratki nawet na 10 lat. I przyznać trzeba, że Bierut z tej możliwości korzystał – tysiące ludzi trafiło do więzień (tylko w 1950 roku było 4500 osób). Bierut miał świadomość metod śledczych stosowanych przez UB osobiście zapoznawał się z protokołami przesłuchań i robił na ich marginesach notatki ze wskazówkami dla śledczych, proponując „warianty przesłuchań”, wśród których „piątym” były tortury. Jako prezydentowi przysługiwało mu prawo łaski w stosunku do tysięcy osób skazanych na karę śmierci. Nie korzystał z niego, nawet jeśli skazani (lub ich „pełnomocnicy”) o takie prawo występowali. Pod tym względem liczbę jego ofiar szacuje się na 2500. Z prawa łaski nie skorzystał m.in. w stosunku do Ksawerego Grocholskiego-żołnierza Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN), rotmistrza Witolda Pileckiego, Adama Doboszyńskiego- członka Stronnictwa Narodowego, redaktora pism „Jestem Polakiem” i „Walka”, Łukasza Cieplińskiego- żołnierza AK, po wojnie dowódcy IV komendy Win, Zygmunta „Łupaszki” Szendzielorza- dowódcy I Wileńskiej Brygady AK, sanitariuszki z jego oddziału – „Inki” – Danuty Siedzikówny, która w chwili śmierci nie miała nawet osiemnastu lat, Władysława Minakowskiego- lotnika RAFu, czy w końcu Emila Augusta Fieldorfa „Nila”. Zamordowani byli chowani potajemnie, w nieznanych do dziś miejscach, tak że ich groby mają charakter tylko symboliczny, w przeciwieństwie do okazałego sarkofagu Bieruta na warszawskich Powązkach.
Śmierć
W 1953 roku umarł Józef Stalin. Bierut nie skorzystał z możliwości złagodzenia polityki sowietyzacji Polski. Wręcz przeciwnie – rozbudowywał kult Stalina.
To właśnie po śmierci dyktatora Katowice zostały przemianowane na Stalinogród a budowany Pałac Kultury i Nauki zyskał imię Józefa Stalina (nawiasem mówiąc napis przypominający o tym fakcie był widoczny pod neonowym napisem od strony ulicy Marszałkowskiej jeszcze kilka lat temu). Do połowy lat pięćdziesiątych kult zarówno Stalina jak i samego Bieruta był w Polsce bardzo pieczołowicie budowany poprzez wszelkie przejawy „sztuki” – wiersze, piosenki, „powieści” i „wspomnienia”, plakaty i obrazy oraz Polską Kronikę Filmową, ukazującą go jako polski odpowiednik „słońca ludzkości”. Słynne stały się zdjęcia Bieruta z dziećmi (na jednym z nich trzyma na ręku córkę zasłużonych komunistów – Agnieszkę Holland), czy z sarenką noszoną na rękach przez tego miłośnika polowań. W lutym 1956 roku Bierut po raz kolejny pojechał do Moskwy, skąd rządy sprawował już Nikita Chruszczow, na zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. To właśnie wtedy Chruszczow odczytał tajny referat demaskujący zbrodnie stalinizmu „O kulcie jednostki i jego następstwach”. (Kopia tego referatu jako tajny dokument trafiła do PZPR, skąd jej kopię wyniósł i przekazał zachodnim dziennikarzom zasłużony działacz tej partii, posiadający dostęp do tajnych akt – Henryk Holland – ojciec Agnieszki Holland. Oczywiście ogrom zbrodni w niej opisanych, o których wiedział zanim odczyt Chruszczowa powstał, nie skłonił ojca reżyserki do wystąpienia z partii). Odczyt Chruszczowa miał tak wstrząsnąć i tak już schorowanym Bierutem, że 12 marca 1956 roku zmarł. I tu właśnie pojawiają się kolejne wątpliwości.
Matrioszka?
Po pierwsze – zgon nastąpił dwa tygodnie po odczycie, trudno więc zakładać, że przyczyną śmierci był „wstrząs” spowodowany jego treścią. Po drugie – od początku podawano sprzeczne informacje dotyczące medycznych przyczyn śmierci Bieruta. Pierwszy komunikat mówił o zatorze tętnicy płucnej, będącej następstwem „czegoś na pograniczu grypy i zapalenia płuc” (a obie te choroby nie są zazwyczaj spowodowane „wstrząsem”), drugi, wydany dzień później – o „zawale serca”. Polska „ulica” natychmiast stwierdziła, że Bierut został otruty albo zamordowany w bardziej „bezpośredni” sposób, i dorzuciła wbrew zalewającym się łzami oficjalnym komunikatom własne komentarze – w stylu „pojechał w salonce, wrócił w „jesionce” albo „pojechał w futerku a wrócił w kuferku”. Okoliczności śmierci stalinowca pozostają do dziś niejasne a podsyca je teoria o Bierucie – matrioszce. Według części historyków, w tym zmarłego w 2009 roku profesora Pawła Wieczorkiewicza, w 1943 roku do kraju przerzucono sowieckiego agenta – sobowtóra Bieruta a on sam powrócił znacznie później i na „krótko”. Profesor Wieczorkiewicz powoływał się przy tym na relację oficera ochrony Bieruta opisującego zdarzenie, które miało miejsce w Krakowie w Hotelu Francuskim w 1947 roku, kiedy to do „Bieruta” strzelił pułkownik NKWD. Ochrona prezydenta zastrzeliła enkawudzistę ale on sam zdążył zabić Bieruta.
Po stwierdzeniu zgonu prezydenta, przerażeni ochroniarze nie bardzo wiedzieli, co robić. Powstałe zamieszanie uspokoił sam… Bierut, który pojawił się pół godziny później i stwierdził, że nic się nie stało. (Oficjalne źródła mówią o trzech „nieudanych” zamachach na życie prezydenta.) Do tego doszły późniejsze relacje dotychczasowego otoczenia „Bieruta”, podnoszącego, że nastąpiła w nim jakaś „zmiana”, że zaczął unikać i nie poznawać ludzi. Za tym, że „Bierut”, to nie Bierut, tylko podstawiony sowiecki agent miało też przemawiać upodobanie prezydenta do polowań – ulubionej rozrywki sowieckich dygnitarzy i agentów. Również ochrona prezydenta składała się prawie wyłącznie z Rosjan, którym ufał najwyraźniej bardziej niż Polakom. W dodatku wszystkie zachowane „wspomnienia” mówią, że Bolesław Bierut był bardzo nieśmiały i małomówny. Mogły to być próby ukrywania się przed zdemaskowaniem a nie cechy charakteru. Czy Bieruta – agenta sowieckiego mogła rozpoznać rodzina? Nie za bardzo. Bierut był związany uczuciowo z wieloma kobietami ale z żadną w jakiś szczególnie silny sposób. Jego pierwsza żona – komunistka Małgorzata Fornalska została rozstrzelana przez Niemców w 1944 roku, z drugą – Janiną Górzyńską nie utrzymywał kontaktów (poza luźnymi „przyjacielskimi” relacjami) a w okresie prezydentury był już związany ze swoją sekretarką – Wandą Górską. Oficjalnie mieszkający w Belwederze Bierut częściej zaszywał się w którymś z licznych rządowych ośrodków. W Belwederze odbywał w zasadzie tylko oficjalne spotkania i jak byśmy to dziś określili – sesje zdjęciowe na potrzeby komunistycznej propagandy. Oczywiście Bierut miał dzieci – córkę z pierwszego małżeństwa Aleksandrę Jasińską – Kania (ur. w 1932 roku) oraz potomków z Janiny Górzyńskiej – syna Jana Chylińskiego – urodzonego w 1925 roku późniejszego ambasadora Polski w Bonn oraz córkę Krystynę Bierut-Maminajszwili (1923 – 2003). Czy mogły one rozpoznać i zdemaskować agenta podstawionego zamiast ich ojca? Teoretycznie tak, ale pamiętać trzeba, że ich dzieciństwo przypadło na lata przedwojenne i wojenne, kiedy tatuś odbywał szkolenia w ośrodkach NKWD albo zajmował się działalnością agenturalną na rzecz swoich szefów, więc siłą rzeczy te kontakty były ograniczone. Również po wojnie Bierut nie utrzymywał zbyt ścisłych kontaktów z rodziną. Jeśli rzeczywiście „prawdziwy Bierut” został zastąpiony agentem sowieckim w 1947 roku, to dzieci, które nie miały z ojcem ścisłych kontaktów, mogły go nie rozpoznać, co więcej – mogły być przekonane, że człowiek, do którego mówią „tato”, rzeczywiście jest ich ojcem. Łatwiej mogła go zdemaskować żona ale po wojnie nie utrzymywał już z nią ścisłych (zwłaszcza małżeńskich) relacji, a podczas krótkich spotkań czy rozmów telefonicznych mogła się nie zorientować, że to nie jej (były) mąż (w końcu – ludzie się zmieniają). W dodatku wśród lubelskich „towarzyszy” miały krążyć plotki, że „prawdziwy Bierut” był homoseksualistą i karierę komunistyczną rozpoczął przez łóżko jednego z lubelskich spółdzielców. Informacje o tym, że Bierut to matrioszka zastąpiona w odpowiednim momencie sowieckim agentem miał posiadać wspomniany generał Świerczewski oraz Piotr Jaroszewicz. (Na marginesie – „matrioszek” miało być w Polsce więcej – jedna z nich żyje i „działa” do dziś). Wszystkie powyższe informacje brzmią bardzo nieprawdopodobnie, ale biorąc pod uwagę praktyki stosowane w ZSRR, wcale nie są wykluczone. Stalin miał na przykład czternastu sobowtórów, którzy z powodu obsesyjnego lęku generalissmusa przed zamachem, jeździli na wizytacje w fabrykach oraz przyjmowali zagraniczne delegacje. Jaroszewicz, który sam był sowieckim agentem z pewnością wiedział, co mówi. Taka zamiana tłumaczyłaby bardzo wiele zachowań Bieruta, przede wszystkim jego nieprawdopodobny wprost serwilizm wobec Stalina, trudny do zniesienia nawet dla polskich komunistów oraz reprezentowanie przede wszystkim interesów Kremla a nie Polski. W dodatku sowiecki agent występujący jako Bierut oddając faktyczną władzę w ręce Bermana i Minca mógł spokojnie obserwować „rozwój wypadków” i jeździć do Moskwy składać raporty i odbierać wytyczne. Jest też zupełnie oczywiste, że w momencie nawet częściowego zdemaskowania stalinowskich zbrodni, agent, który Bieruta zastępował, przestał już być potrzebny a wręcz przeciwnie – stał się bardzo niewygodny, co spowodowało jego zlikwidowanie. Czy to prawda? Jeśli rzeczywiście prawdziwy Bolesław Bierut był matrioszką zastąpioną sowieckim agentem, to informacje na ten temat mogą znajdować się tylko na Kremlu razem z informacjami o innych matrioszkach jako jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic kolejnych jego władców. Pomocne mogłyby okazać się badania DNA, ale po pierwsze do ich przeprowadzenia konieczna byłaby ekshumacja szczątków Bieruta (o ile nie uległy jeszcze rozkładowi), po drugie stuprocentowo pewny materiał porównawczy w postaci DNA jego dzieci. Wątpliwe jest zatem, by ktokolwiek na takie badania się zdecydował i zdementował lub potwierdził teorię o matrioszkach. Najprawdopodobniej więc teoria ta pozostanie jedynie wyśmiewaną przez Salon teorią a Polacy nadal będą wiedzieli o Bierucie „wszystko”, czyli nic.
Aldona Zaorska • warszawskagazeta.pl
Przywódca drugiego ugrupowania, Jakub Berman, obywatel sowiecki, został ukryty na drugoplanowej pozycji podsekretarza stanu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a później w Biurze KC, z którego sprawował kontrolę nad wszystkimi organami rządu. Posiadał bezpośrednią linię telefoniczną na Kreml i do samego Stalina. Z telefonu skorzystał kiedyś, po godzinach pracy, William Tonesk, Amerykanin polskiego pochodzenia, który opisał to wydarzenie w wywiadzie opublikowanym przez New York Polish Daily 9 czerwca 1987 roku.
Głównym instrumentem władzy Bermana była pełna kontrola nad Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, które zaczęło - zgodnie z poleceniem Stalina - likwidację wszystkich ośrodków możliwej opozycji, często po prostu mordując osoby podejrzane o poglądy niepodległościowe, szczególnie byłych członków Armii Krajowej, która w czasie okupacji walczyła z Niemcami.
W czasie kampanii wyborczej poprzedzającej wybory 19 stycznia 1947 roku, agenci policji politycznej, nazywanej "Bezpieką", zabili 118 aktywistów niezależnych partii, Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Ludowego. Lista ich nazwisk została opublikowana w książce Stefana Korbońskiego W imię Kremla. Nazwiska zamordowanych przez policję polityczną dziesięciu pozostałych członków Stronnictwa Ludowego i czterech Polskiej Partii Socjalistycznej, podały Zeszyty paryskiej Kultury.
Stosunki między Bermanem i Stalinem opisane są w wywiadzie, którego udzielił on Teresie Torańskiej, opublikowanym w jej książce Oni. Opisuje ona wystawne przyjęcia dla wąskiego grona znajomych odbywające się w daczy Stalina, zaczynające się o 22.00 i trwające aż do świtu. Na jednym z takich przyjęć, z reguły nie było żadnych kobiet, Berman tańczył walca z Mołotowem, a Stalin nastawiał gramofon i zmieniał płyty.
Kariera Bermana skończyła się w roku 1957, gdy został wyrzucony przez tajną policję Bezpieki z “Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej” (która faktycznie była partią komunistyczną) za “poważne naruszenie prawa”. “Naruszeniem prawa” nazwano aresztowania oparte na fałszywych oskarżeniach, torturowanie więźniów i zamordowanie tysięcy ludzi.
Na początku swoich rządów Berman zebrał wokół siebie grupę dygnitarzy, samych Żydów. Byli to:
1. Generał Roman Romkowski (Natan Grunsapau-Kikiel) został wiceministrem Urzędu Bezpieczeństwa Państwa. Był członkiem nielegalnej Organizacji Młodych Komunistów i przeszedł szkolenie w Kominternie “Szkoła Lenina”. Jako wiceminister Urzędu Bezpieczeństwa, konfident Bermana nadzorował departamenty: śledczy, szkolenia i inwigilacji. Zarządzał również tajnym skarbcem Politbiura, kontrolowanym przez Jakuba Bermana, Hilarego Minca i Bolesława Bieruta, zrusyfikowanego Polaka popieranego przez Stalina. Bierut służył przez wiele lat jako międzynarodowy agent Kominternu.
Jedynie Romkowski miał dostęp do trzech olbrzymich sejfów, które zawierały miliony dolarów w gotówce, sztabki złota i diamenty. Romkowski często osobiście przesłuchiwał więźniów, między innymi Stefana Korbońskiego. Aktywnie włączył się w sfałszowanie wyborów z 19 stycznia 1947 roku i prowadził dochodzenie w sprawie Władysław Gomułki, o którym będzie mowa później. Wysłany do Budapesztu w związku ze sprawą Laszlo Rayka i do Pragi w sprawie Slansky’ego. Obaj ci przywódcy komunistyczni zostali straceni za rzekome odejście od linii Partii. Po dojściu Gomułki do władzy, Romkowski został 5 kwietnia 1955 roku usunięty z partii komunistycznej, aresztowany i skazany na 15 lat więzienia za “naruszenia” w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego.
2. Generał Juliusz Hibner, urodzony jako Dawid Schwartz, był komunistą, który brał udział w Wojnie Domowej w Hiszpanii w latach 1936-1938. Był tam prawą ręką ministra Bezpieczeństwa Państwowego, dowódcą Przygranicznych Korpusów Obrony i Korpusów Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W latach 1951-1956 był dowódcą państwowych sił zbrojnych, a w latach 1956-1960, wiceministrem Spraw Wewnętrznych.
3. Luna Brystygier była dyrektorką piątego departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Józef Światło (Licht), pułkownik policji bezpieczeństwa, który uciekł do Stanów Zjednoczonych 5 stycznia 1953 roku, tak pisze o Brystygier:
Do oficjalnych zadań jej departamentu należało prześladowanie zagranicznych i niesowieckich wpływów w polskich partiach politycznych, poza samą partią komunistyczną, w handlu i organizacjach młodzieżowych. Luna Brystygier jest szczególną postacią. Ma powyżej pięćdziesięciu lat, czas jej nie służy, jako że miała burzliwy życiorys.
Karierę rozpoczęła we Lwowie, w momencie wstąpienia do armii sowieckiej w 1939 roku. Jako była żona dra Natana Brystygiera, przedwojennego działacza syjonistycznego, Luna posiadała wszystkie potrzebne kontakty i powiązania. Natychmiast po wejściu Armii Czerwonej do Lwowa w 1939 roku, Brystygier zaczęła donosić na taką skalę, że zraziła do siebie nawet niektórych członków partii komunistycznej. To był początek jej nienawiści z pułkownikiem Różańskim, obecnie dyrektorem departamentu śledczego policji politycznej Bezpieki. W tym samym czasie ona, Różański i Borejsza, jego brat, prześcigali się w denuncjacjach do NKWD (obecnie KGB). W tej dziedzinie toczyła się między nimi ostra rywalizacja. Aby okazać się najlepszą, Brystygier napisała do NKWD raport, oskarżając Różańskiego o przynależność do rodziny syjonistów. Prawdą było, że jego ojciec, dr Goldberg, przed wojną był wydawcą syjonistycznego pisma “Haynt”. Różański wiedział o tym raporcie i odpowiedział na niego, skarżąc się: “Pomyślcie tylko, towarzyszu, że... doniosła na mnie! Ale towarzyszka Luna zapomniała, że moja kariera w NKWD jest dłuższa niż jej.” Różański rzeczywiście miał duże zasługi dla NKWD i dlatego pozostał na swoim stanowisku.
Po wejściu Armii Czerwonej do Lwowa, Brystygier prowadziła działalność informatora, organizując tak zwany Komitet dla Więźniów Politycznych. Komitet miał na celu wyłapanie dla NKWD niepoprawnych politycznie członków partii. W ten sposób Brystygier wykończyła niektórych towarzyszy. Obecnie ma bardzo wysoką pozycję w Bezpiece. Nazywają ją pięćdziesiątym wiceministrem Bezpieczeństwa Publicznego. A to dlatego, że w czasie pobytu w Rosji, Brystygier przez długi czas była kochanką jednocześnie Bermana, Minca i Szyra. Dwaj pierwsi mają do niej szczególną słabość. Właśnie dlatego, kiedy Brystygier chce przeprowadzić coś w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, nawet wbrew swoim przełożonym: Radkiewiczowi i Romkowskiemu, zawsze jej się to udaje. Wielokrotnie zdarzało się, że Radkiewicz nawet nie zdążył przedstawić propozycji Bierutowi, gdy sam Bierut, lub Berman, wzywał go i mówił: “Masz na swoim biurku to i to. Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?” Wiedzieli wszystko, zanim Radkiewicz zdążył im zdać raport, ponieważ Brystygier opowiadała im o wszystkim w nocy. Pięknie, towarzyszu Tomaszu? Ale to dzięki tobie i twoim najbliższym współpracownikom, Bermanowi i Mincowi, ona zyskała taką władzę...
4. Pułkownik Anatol Fejgin był dyrektorem dziesiątego departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jego zadaniem było tropienie i likwidowanie wszelkiego rodzaju wpływów zachodnich oraz gromadzenie kompromitujących materiałów na temat wszystkich członków Partii, z wyjątkiem Bieruta. Po aresztowaniu Władysława Gomułki w lipcu 1951 (zwolniono go grudniu 1954) i dezercji na Zachód (5 grudnia 1953) jego zastępcy, pułkownika policji bezpieczeństwa, Józefa Światło (Licht), Fejgin został aresztowany w kwietniu 1955 roku i skazany na 15 lat więzienia.
5. Pułkownik policji bezpieczeństwa Józef Światło w młodości należał do Związku Młodych Komunistów. W 1942 roku wstąpił do tworzącej się w Rosji armii Berlinga i został przydzielony do pracy w zakresie bezpieczeństwa, gdzie spotkał swego kolegę z organizacji komunistycznej, Romkowskiego. Potem został przeniesiony do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (polski odpowiednik KGB) i mianowany zastępcą dyrektora dziesiątego departamentu, na którego czele stał pułkownik Anatol Fejgin. Ze względu na znajomość z Romkowskim, Światło miał faktycznie wyższą pozycje niż Fejgin, bezpośrednie połączenie telefoniczne z Moskwą i prawo dostępu do prawej ręki Stalina, Berii. Dwa stalowe sejfy stojące w jego biurze mieściły materiały kompromitujące każdą ważną osobistość od Bermana w dół i były trzymane w celu szantażu. W roku 1953 Światło zdał sobie sprawę z tego, że wie za dużo i w czasie wizyty w Berlinie Zachodnim 5 grudnia 1953 roku uciekł do Stanów Zjednoczonych i 23 grudnia znalazł się w Waszyngtonie.
Podczas dziesięciomiesięcznego śledztwa Światło powiedział wszystko, co wie. Jego zeznania, opracowane przez Zbigniewa Błażyńskiego z Radia Wolna Europa, były nadawane w Polsce przez tę stację w około 200 odcinkach i wywołały efekt bomby jądrowej. W rezultacie Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zostało zlikwidowane 7 grudnia 1954 roku, a Romkowski i Fejgin zostali wyrzuceni z Partii i skazani na 15 lat więzienia. Szef departamentu śledczego w Ministerstwie, pułkownik Józef Różański, został aresztowany w tym samym czasie.
6. Pułkownik Józef Różański (Goldberg), były urzędnik warszawskiego biura prawniczego i weteran komunistyczny, był szefem departamentu dochodzeniowego w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. W 1945 roku przejął sprawę Stefana Korbońskiego, byłego Delegata polskiego Rządu na Uchodźstwie w Londynie, uznanego przez rządy krajów alianckich. Delegat - w czasie Powstania Warszawskiego był nim Jan Stanisław Jankowski - był przywódcą Polskiego Państwa Podziemnego, sprawującym kontrolę nad całym ruchem oporu i Armią Krajową. Korboński i jego żona, Zofia, zostali aresztowani w Krakowie w nocy 28 czerwca 1945 roku. Różański przetrzymywał ich w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego lecz nie stosował tortur, choć był to jego ulubiony sposób uzyskiwania zeznań. Stosował za to męczące, całonocne przesłuchania i straszył egzekucją całej rodziny. Jego stosunkowo łagodne podejście z pewnością można wytłumaczyć opinią najwyższego zwierzchnika, Jakuba Bermana, który powiedział: “Korboński był jedynym w tej reakcyjnej bandzie, który próbował ratować Żydów.” Oskarżony o nadużycie władzy i torturowanie więźniów, Różański został skazany w grudniu 1955 roku najpierw na 5, a następnie na 15 lat więzienia.
7. Pułkownik Czaplicki (fałszywe nazwisko), który stał na czele trzeciego departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a jego zadaniem było prześladowanie Armii Krajowej, która była organizacją walczącą z faszystami w czasie II wojny. Przezwano go “Akower”, co było żydowską wersją inicjałów AK. Okazywał nieco mniej okrucieństwa niż inni szefowie Bezpieki.
8. Zygmunt Okret był dyrektorem departamentu archiwów Ministerstwa i odpowiadał za nagrania i teczki osobowe.
Wyżej wymienieni dygnitarze nie byli oczywiście jedynymi Żydami w Ministerstwie. Wiktor Kłosiewicz, komunista i członek Rady Państwa, tak rozpoczął wywiad, który przeprowadziła z nim Teresa Torańska: “W 1955 roku trzeba było zakończyć porachunki i szkoda, że wszyscy dyrektorzy departamentu w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego byli Żydami.”
Powodem tego była decyzja Stalina, żeby nie obsadzać tych stanowisk Polakami, którym nie ufał, lecz bardziej kosmopolitycznym elementem. Sytuację tę trafnie opisał Abel Kainer w eseju Żydzi i komunizm, który został opublikowany w kwartalniku Krytyka.
W pierwszych dziesięciu latach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, archetyp Żyda generalnie funkcjonował jako agent tajnej policji politycznej. Prawdą jest, że za Bieruta i Gomułki (przed rokiem 1948) kluczowe stanowiska w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego zajmowali Żydzi, lub osoby żydowskiego pochodzenia. Tego faktu nie można pominąć, chociaż jest mało znany na Zachodzie i rzadko się o nim mówi wśród Żydów w Polsce. I tu i tam wolą raczej mówić o antysemityzmie Stalina (spisek “lekarzy”, etc.). System komunistycznego terroru działał w Polsce w sposób podobny do tego, jaki funkcjonował w innych krajach na świecie rządzonych przez komunistów. Odpowiedzi wymaga tylko pytanie: dlaczego kierują nim Żydzi? Powodem jest to, że policja polityczna, stanowiąca podstawę rządów komunistycznych, wymagała personelu o niekwestionowanej lojalności wobec komunizmu. Byli to ludzie, którzy wstąpili do Partii przed wojną, a w Polsce byli to przede wszystkim Żydzi.
Stąd hierarchia: na szczycie Stalin w Moskwie, wydający rozkazy Bermanowi ustnie podczas jego wizyt i całonocnych zabaw lub telefonicznie; Berman rozdzielający obowiązki dyrektorom różnych departamentów w Ministerstwie, z których każdy jest Żydem. Ponieważ w tamtych czasach Ministerstwo decydowało o życiu i śmierci, utrzymywało terror w Polsce w latach 1945-1955, kosztem wielu ofiar. Brak jest dokładnych danych, ale powszechnie wiadomo, że tysiące ludzi zginęło w więzieniach, było torturowanych i maltretowanych, np. Przewodniczący Rady Jedności Narodowej, Kazimierz Pużak. Innych po prostu rozstrzeliwano, tak jak Władysława Kojdera czy Narcyza Wiatra, dowódców Batalionów Chłopskich. Ofiary pierwszego dziesięciolecia rządów terroru narzuconego przez Stalina i egzekwowanego przez podporządkowanych mu Żydów liczy się w dziesiątkach tysięcy. Większość z nich to Polacy, którzy walczyli z Niemcami w ruchu oporu. Komuniści sądzili, i słusznie, że tacy Polacy najpewniej będą się sprzeciwiać rządom sowieckim i dlatego ich usuwali. Zadanie to zlecono Żydom, ponieważ uważano, że są pozbawieni patriotyzmu wobec Polski, który był faktycznym wrogiem.
http://www.antyk.org.pl/teksty/ozydach-19.htm
http://yelita.pl/artykuly/art/lista-prawdziwych-zydowskich
Sto siedemnaście lat temu, 18 marca 1892 roku urodził się w chłopskiej rodzinie w okolicach Tarnobrzega, człowiek o nazwisku Bolesław Biernacki. Tyle i tylko tyle jest prawdy w życiorysie człowieka, który pod pseudonim "Bierut" został jednym z największych katów Narodu Polskiego. Choć sam, jak Hitler i Stalin nie wykonywał wyroków, to za te wyroki ponosi odpowiedzialność.
Taka jest mniej więcej wykładnia prawa w sentencji wyroku Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w bawarskiej Norymberdze.
Do dziś Zwiazek Sowiecki nie dostarczył nam wszystkich danych na podstawie których byśmy mogli odtworzyć życiorysy komunistycznych zbrodniarzy. Sowieci robią to celowo. Raz by ukryć przed Światem własne zbrodnie. Dwa by nadal trzymać w szachu i szantażować Polaków i inne Narody, komunistów, bądź dziś ich rodziny mafijne jak mówią włosi, lub jak my Polacy mówimy powiązania komunistyczne. Do dziś nie wiemy, czy Bolesław Biernacki i Bolesław Bierut, Bolesław Rotenschwanz to ta sama osoba. Autor jest skłonny optować za wnioskiem, że Bolesław Bierut nie ma nic wspólnego z Bolesławem Piaseckim.
Prawdziwe nazwisko Bolesława Bieruta to Bolesław Rotenschwanz, wyznania mojżeszowego. Problem polega na tym, że ja dziś tego udowodnić nie potrafię. Instytut Pamięci Narodowej też nie zajmuje się tym problemem. Kiedy powstawał był bardzo upolityczniony. Czy Dziś kiedy nim kieruje Profesor Janusz Kurtyka otrzyma pieniądze od Państwa by nadal bez udziału polityków mógł swe badania prowadzić.
Osoba Bolesława Bieruta, bardzo nas interesuje gdyż w Polsce Ludowej sprawował najważniejsze funkcje. Swe nazwisko uzyskał w czasie pobytu w Związku sowieckim, jako człowiek *sowiecki* Ponoć po wybuchu Drugiej Wojny Światowej zbiegł na tereny zaanektowane przez sowietów po 17 września 1939 roku. W związku sowieckim zrzekł się nazwiska polskiego i przyjął radzieckie od pierwszych liter swego rzekomego nazwiska w Międzynarodówce Komunistycznej, Komintern; Bieńkowski i w GRU, Главное Разведывательное Управление Glawnoje Razwiedywatielnoje Uprawljenie Główny Zarząd Wywiadu; Rutkowski. Być może w tym czasie poznał wykonawcę wyroków w okresie czystek stalinowskich Iwana Sierowa. W 1943 roku Bolesław Bierut został przerzucony samolotem na tereny polskie. Już na terenach polskich wszedł w skład KC Polskiej Partii Robotniczej pod nazwiskiem Bolesław Birkowski. Na polecenie Stalina powstaje w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1944 roku w Warszawie przy ulicy Twardej Krajowa Rada Narodowa, zalążek komunistycznego polskiego państewka całkowicie zależnego od Stalina. Na czele KRN staje Bolesław Bierut. Nie wiadomo kto to jest. Polak Rusek, Żyd, jak śpiewa profesor Aliosza Awdiejew.
W dokumentach założycielskich prawdopodobnie wyprodukowanych w związku sowieckim, gdyż na terenie Warszawy byli Niemcy, PPR; Płatni pachołkowie Moskwy, uznali siebie za jedyna reprezentację Narodu Polskiego. W dokumentach jest zapis o pozbawieniu praw Polskiego Rządu Emigracyjnego do reprezentowania Narodu Polskiego. KRN zrzekła się terenów na wschód od rzeki Bug. Dokładnie według ustaleń w Moskwie między Ribbentropem a Mołotowem na rzecz Zwiazku sowieckiego. Komuniści polscy z Bolesławem Bierutem zrobili to wcześniej niż Konferencja Wielkiej Trójki w Pałacu Liwadyjskim w Jałcie, która odbyła się dopiero miedzy 4 lutym a 11 II 1945 roku.
Ponownie na polecenie Stalina, Krajowa Rada Narodowa wspólnie ze Związkiem Patriotów Polskich, organizacji komunistów polskich pod przewodnictwem Wandy Wasilewskiej,organizacji powstałej na terenach Związku sowieckiego utworzyła 21 Lipca 1944 roku Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, zalążek marionetkowego rządu komunistów z nadania Stalina. Istniał od 20 lipca 1944 do 31 grudnia 1944 na terenach obejmowanych przez Sowiety. PKWN został powołany w Moskwie między 18 a 20 lipca 1944. Był kontrolowany przez Stalina za pośrednictwem generała Iwana Sierowa, *przyjaciela* wielu Polaków z Bolesławem Piaseckim z PAX, oraz generała Nikołaja Bułganina . PKWN był uznawany wyłącznie przez jego twórców-Sowietów.
O utworzeniu PKWN w Polsce, w Chełmie, powiadomiło radio moskiewskie. De facto pierwsi komuniści dotarli Chełma dopiero 26 lipca 1944 roku. W tym dniu rozpoczęto drukowanie manifestu. Działacze PKWN dotarli do Chełma dopiero 27 lipca. W dniu 1 sierpnia samozwańczy PKWN przeniósł się do Lublina. / vide:Tadeusz Żenczykowski, "Polska lubelska", Warszawa 1990. Pierwsze kilka egzemplarzy manifestu trzy szpaltowego zostały wydrukowane na terenach sowieckich. W Chełmie poprawiono rusycyzmy.
W dniu 31 grudnia 1944 roku został utworzony Rząd Tymczasowy RP, został powołany przez KRN w miejsce PKWN. Podczas gdy PKWN był uznawany wyłącznie przez ZSRR, Rząd Tymczasowy został oficjalnie uznany przez ZSRR, Czechosłowację i Jugosławię oraz wymienił przedstawicieli z Francją. W dniu 1 lutego 1945 roku ten marionetkowy rząd przeniósł się z Lublina do Warszawy. Był to swoisty zamach stanu komunistów polskich przy poparciu wielkiej trójki. Do końca wojny 8 maja 1945 Rząd Tymczasowy ustanowił swoją komunistyczną administrację na całym powojennym terytorium Polski z wyjątkiem Szczecina, pozostającego pod bezpośrednią wojskową administracją sowiecką do zakończenia konferencji w Poczdamie w lipcu 1945 r.
Rząd Tymczasowy nie uczestniczył ( w braku uznania międzynarodowego) w konferencji w San Francisco, konstytuującej ONZ.
W dniu 28 czerwca 1945 po konferencji w Moskwie z udziałem Stanisława Mikołajczyka Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polski przekształcił się w Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, TRJN. Do rządu weszło pięciu ministrów związanych ze Stanisławem Mikołajczykiem, którzy objęli drugorzędne resorty z wicepremierem i ministrem rolnictwa Stanisławem Mikołajczykiem na czele.
W czasie rozmów Stanisława Mikołajczyka z Bolesławem Bierutem i Józefem Stalinem odnośnie utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności narodowej, w stalinowskim więzieniu na łubiance, siedziba Federacyjnej Służby Bezpieczeństwa byli przetrzymywani członkowie struktur Podziemnego Państwa Polskiego, uwięzieni podstępem prze generała sowieckiego Iwana Sierowa. W dniu 19 stycznia 1947 został wybrany Sejm Ustawodawczy w wyniku sfałszowanych wyborów przez Władysława Gomułkę. W dniu 5 lutego prezydentem wybrano człowieka Moskwy bez jasnego życiorysu Bolesława Bieruta. Po walkach wewnątrz aparatu komunistycznego, tego o rodowodzie sowieckim, moskiewskim / Bolesław Bierut / i polskim Władysław Gomułka. W grudniu miedzy 15 a 21 1948, powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Następnego dnia Bolesław Bierut został I Sekretarzem KC PZPR. Po zjeździe zjednoczeniowym, Bolesław Bierut, zwalczał wszelkimi metodami opozycje komunistów o rodowodzie Polskim, Gomółkę, Spychalskiego. Do wojska wprowadził sowieckich doradców. Polskich oficerów i żołnierzy albo wyrzucono z wojska alba trafili do więzień. W czasie prac nad zmianą konstytucji Bierut z Jakubem Bermanem, stryjem Marka Borowskiego zamierzali zmienić hymn. Stalin już na to nie wyraził zgody. Od 2 listopada 1952 do 18 marca 1954 był Premierem. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach 12 marca 1956 o godz. 21.30 w Moskwie, gdzie był gościem XX Zjazdu KPZR w dniach 14-25 lutego 1956, na którym Nikita Chruszczow wygłosił tajny referat demaskujący zbrodnie stalinizmu: "O kulcie jednostki i jego następstwach" vide:Sławomir Stępień: Reakcje bezpieki na śmierć Tow. "Tomasza.
Moim zdaniem został zamordowany na polecenie Nikity Chruszczowa. Wizerunek stalinowca Bieruta chwilowo nie pasował do potrzeb nowego Komitetu Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Okres rządów Bolesława Bieruta to mordy zaginięcia, przetrzymywanie w więzieniach około miliona Polaków, moich rodaków. Moim zdaniem Bolesława Bieruta należy postawić w tym samym rzędzie co Stalina i Hitlera. Zdaniem Walijskiego historyka, profesora Normana Daviesa, Bierut w swoich działaniach w tzw. okresie stalinowskim w historii Europy Wschodniej 1945-1953, w rzeczywistości niczym nie różnił się od Stalina. Davies ujął to następująco: "na tle nowo powstałej galaktyki Stalin był dalej "słoneczkiem, które świeciło najjaśniejszym blaskiem". W każdym z państw satelickich wprowadzono na orbitę wiele mniejszych słoneczek, lokalnych małych Stalinów. Bierut, Gottwald, Rákosi, Ulbricht, Gheorghiu-Dej, Żiwkow, Tito, Hodża – wszystko to były szkolone w Moskwie klony Stalina. Pochlebstwem byłoby nazwać ich marionetkami"
Norman Davies:" Europa: rozprawa historyka z historią". Kraków: Wydawnictwo ZNAK, 2003 Piotr Lipiński, autor opisujący najważniejsze postaci i wydarzenia z okresu PRL w jednej ze swoich książek nazwał Bieruta, "Bolesławem Niejasnym" i "Forrestem Gumpem polskiego komunizmu". Niegdyś odgrywał rolę "Ojca Narodu", dziś jego nazwisko pojawia się zazwyczaj w kontekście informacji o zbrodniach i represjach okresu stalinowskiego w Polsce
Ps...Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie. /-/ J.Piłsudski...Jak mało się pisze i mówi obecnie w Polsce o tym okresie naszej historii. Dzieci morderców dbają, aby nie mówić o zbrodniach ojców. A to one maja faktyczną władzę w Polsce. Ciekawe, czy pani Hubner WIE i co rzekłaby o roli swego dziadziusia i tatusia w mordowaniu Polaków? A Marek Borowski o swym stryju Bermanie.
Nadreprezentacja Żydów w aparacie komunistycznego terroru
Sowieci całkowicie ufali Żydom. Żydowscy partyzanci wstępowali do milicji i bezpieki. Po II wojnie światowej Żydzi stanowili mniej niż 1% społeczeństwa Polskiego. W 1945 Bierut twierdził, że Żydzi zajmują ponad 500 stanowisk kierowniczych w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, czyli ponad 13%, i stanowią 1,7% ogółu pracowników resortu. Od 1944 do 1956 Żydzi stanowili 29% kierownictwa bezpieki, był to nieproporcjonalnie duży odsetek wśród wszystkich funkcjonariuszy aparatu terroru dla społeczności stanowiącej poniżej 1% wśród osób zamieszkujących zimie polskie.
Sowiecki doradca oddelegowany z Moskwy do MBP płk Mikołaj Steliwanowski w raporcie, z 20 października 1945, do Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych Ławrientija Berii informował że Żydzi w MBP stanowią 18,7% zatrudnionych i zajmują 50% stanowisk kierowniczych. W I Departamencie Żydzi stanowili 27% zatrudnionych i zajmowali 100% stanowisk kierowniczych, w Wydziale Personalnym 23% pracowników było Żydami, a w kierownictwie było siedmiu Żydów. Wydział do spraw Funkcjonariuszy, inspekcja specjalna, składała się w 33% z Żydów, wszyscy oni zajmowali stanowiska kierownicze. W Wydziale Sanitarnym Żydzi stanowili 49%, w Wydziale Finansowym 30%.
W 1949 roku ambasador ZSRR w Polsce Wiktor Lebiediew pisał, że „w MBP poczynając od wiceministrów, poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani jednego Polaka, wszyscy są Żydami. W Departamencie Wywiadu pracują wyłącznie Żydzi”.
Na 447 kierowniczych stanowisk, bez wojewódzkich urzędów bezpieczeństwa, 131 posad, czyli prawie 30%, zajmowały osoby które w rubryce narodowość wpisane miały Żyd. Od 1944 do 1954 Żydzi zajmowali w MBP 37,1% stanowisk kierowniczych. Po 1954 odsetek Żydów spadł we władzach bezpieki do 34,5%. Od 1944 do 1954 szefowie wojewódzkich urzędów bezpieczeństwa w 20, 5% byli Żydami.
Żydzi byli komendantami komunistycznych koncentracyjnych obozów pracy. Po II wojnie światowej w całej Polsce było ich ponad 300. Salomon Morel był komendantem obozu w Świętochowicach przeznaczonego dla Niemców i Ślązaków. Następnie komendantów fili Auschwitz w Jaworznie (gdzie zastąpił Iwana Mordasowa). Morel zabił osobiście lub doprowadził do śmierci ponad 10.000 osób.
Żydzi całkowicie zdominowali władze okupowanej po wojnie przez komunistów Polski i kierownictwo aparatu bezpieczeństwa. Żydzi stanowiący po wojnie mniej niż 1% populacji, w bezpiece stanowili 30% składu osobowego – co pokazuje, że ogromny odsetek populacji żydowskiej musiał być etatowymi pracownikami komunistycznego aparatu terroru – w 1948 roku w bezpiece zatrudnionych było 26.600 osób, 30% z nich prawie 8.000, po 1947 na ziemiach polski mieszkało 90.000 Żydów, więc ponad 11% populacji żydowskiej, bez wykluczenia dzieci czy starców, było zatrudnionej w samej bezpiece, nie licząc zatrudnionych w komunistycznej biurokracji, wojsku, propagandzie, czy kontroli nad gospodarką.
Żydzi w dowództwie ludowego Wojska „Polskiego”
Komunistyczny okupant Polski po II wojnie światowej nie mając oparcia w Polakach. Musiał więc oprzeć swoją władze na sile militarnej i terrorze. By nie dopuścić do przejęcia kontroli nad wojskiem przez Polaków, dowodzenie i kontrola armii powierzona została przez Moskwę Rosjanom i Żydom. Armia Berlinga tuszowała żydowskie pochodzenie kadry dowódczej, służyły temu powszechne zmiany nazwisk na polskobrzmiące. Zastępcami dowódców dywizji i brygad byli Żydzi, podobnie było na niższych szczeblach dowodzenia. Sowieci prowadzili politykę awansowania Żydów i wykluczania Polaków. Sam Zygmunt Berling jako student prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1915 roku deklarował, że jest wyznawcą judaizmu, niemniej szokował go szowinizm Żydów z partii i bezpieki.
Zarządem Politycznym Wojska Polskiego dowodził Mieczysław Mietkowski (Mojżesz Bobrowiecki). Zarząd składał się z 44 osób w tym z 34 Żydów. Stanowiska dowódcze obsadzone były przez Żydów, udających katolików, co budziło w wojsku zgorszenie. Wychowawcami politycznymi w Wojsku Polskim byli Żydzi. Na 28 odpowiedzialnych pracowników w wydziałach politycznych dywizji 17 było Żydami, na szczeblu pułku na 43 pracowników 31 było Żydami. Na 89 zastępców dowódców batalionów do spraw politycznych 57 było Żydami.
Szefem gabinetu wojskowego Bieruta i pełnomocnikiem do spraw pobytu Armii Czerwonej w Polsce był Maksymilian Wolff. Żydem był też minister obrony narodowej Marian Spychalski. Żyd Karol Świerczewski dowodził II Armią WP. Dawid Hubner vel Juliusz Hibner był szefem wojsk wewnętrznych. Mendel Rossoj vel Wacław Komar wraz Henrykiem Toruńczykiem nadzorowali wywiad wojskowy. Samuel Lewin był dowódcą Jednostek Zastępczych Służby Wojskowej czyli niewolniczych zmilitaryzowanych batalionów dzieci polskich patriotów. Dzieci te były przez okupanta wykorzystywane do niewolniczej pracy w kopalniach węgla i uranu.
Nadreprezentacja Żydów w komunistycznym aparacie terroru na przykładzie Łodzi
Żydzi łódzcy aktywnie wałczyli się w tworzenie komunistycznego aparatu terroru. Szefem wojskowego sądu rejonowego w Łodzi został Leo Holhberger, jego zastępcą był Michał Salpeter (Mordka Meilech). W procesach polskich patriotów oskarżał Feliks Apis. W UB pracowali: Józef Czaplicki, Józef Krakowski, Bolesław Krzywiński (Bernard Schildhau), Mieczysław Baumac, Edward Szejnfeld, Aleksander Rozenblum, Michał Jachimowicz, Aleksander Dyrak, Tomasz Lampart (Dawid Fischer) późniejszy szef cenzury, Helena Rozmaryn, Dawid Międzyrzecki, Leonard Wojciechowski (Jakub Szmulowicz), Mieczysław Broniatowski, Józef Arski.
Żydzi w kieleckim komunistycznym aparacie terroru
Terror komunistyczny oparty był na Żydach. Przykładem tego były Kielce gdzie 57% pracowników UB stanowili Żydzi. Od 1946 roku komendantem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa publicznego był Adam Kornacki (Dawid Kornhendler) agent NKWD. Szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa był Albert Grynbaum. W kieleckiej bezpiece pracowali Moryc Kwaśniewski (szef wydziału personalnego wojewódzkiego UB w Kielcach) i Natan Bałanowski. Tłumaczem komendantury Armii Czerwonej był Wolf Zalcberg (garnizonem WP dowodził sowiet Andrej Kupryj). Żydem był też pierwszy sekretarz PPR w Kielcach Jan Kalinowski, prezydent miasta Tadeusz Zarecki, szef wydziału organizacyjnego PPR Julian Lewin, część pracowników urzędu wojewódzkiego. I wszyscy oni mieli pozwolić na rzekomy i spontaniczny i wielogodzinny pogrom Żydów w Kielcach.
Po 1945 szefem UB w Białogardzie był Zdzisław Stolzman, współpracownik NKWD, wyłapywał on polskich patriotów, po czym by torturował i mordował.
Jan Bodakowski
https://s.ciekawostkihistoryczne.pl/uploads/2015/04/zydokomuna2.jpg
Płatni wywrotowcy? Rosjanie w przebraniu? Żydzi? Dzięki badaniom Mirosława Szumiły wreszcie wiemy, kim byli ludzie, którzy zbudowali w Polsce ustrój komunistyczny. Chociaż powojenna historia Polski budzi ogromne zainteresowanie badaczy i czytelników, wciąż relatywnie niewiele wiemy o aparatczykach, którzy stanowili trzon komunistycznej władzy. Dość powiedzieć, że naukowej biografii nie doczekał się nawet Władysław Gomułka! Od kilku lat lukę tę stara się zapełnić Mirosław Szumiło z UMCS-u. Dzięki badaniom archiwalnym prowadzonym nie tylko w Polsce, ale też w Rosji, kreśli portret zbiorowy elity komunistycznej w Polsce w pierwszych latach po wojnie. Całość pod linkiem
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/04/18/czy-zydzi-przejeli-wladze-nad-polska-w-1944-roku/
Ps...Na ulicach, w zakładach pracy, rolnictwie nie widać żydów, spotkasz ich w radach nadzorczych, bankach, zarządach, prokuraturach, sądach i tam gdzie śmierdzi mamoną.. Pamiętajmy, że po wojnie odsetek żydów w Polsce wynosił 1%. I tyle też powinno być żydów we władzach komunistycznej Polski. Tymczasem było ich 35%, w kierownictwie UB 40%, a w czwórce trzymającej realną władzę (Bierut, Berman, Minc, Zambrowski) 75%. Z drugiej strony warto też pamiętać, że choć w kierownictwie naszych komunistów było mnóstwo Żydów, to jednocześnie w żydowskiej społeczności była minimalna ilość komunistów. Ot, taki paradoks…Przez ponad 800 lat żydzi masowo mieszkali w Polsce obok Polaków. Stworzyli system monetarny w Polsce. Byli i wciąż są obecni w polskim życiu publicznym. A żaden Polak gdyby zapytać, to nie ma pojęcia jak jest zwykłe „Dzień dobry” w języku hebrajskim lub jidysz. Jaka konkluzja? Cywilizacja Żydowska jest arcygenialnie zakonspirowana. Rządzą Polakami a Polacy o nich niemal nic nie wiedzą. Rząd żydowski jest jak rząd cieni. Opletli nas swoimi sieciami jak pająk muchę i sssają powoli soki.
„Zionism and Russia”:
archive.org/details/ZionismAndRussia
Książki poruszające tę wciąż nieznaną historię:
*Kevin Mac Donald – Fenomen żydowski
*Kevin MacDonald – Komunizm a żydowska tożsamość etniczna w Polsce
*Song Hongbing – Wojna o pieniądz. Prawdziwe źródła kryzysów finansowych
*Spod znaku Skorpiona – Powstanie i upadek Imperium Rosyjskiego
*Norman Finkelstein – The Holocaust Industry
„STENOGRAM Z TAJNEGO REFERATU TOW. JAKUBA BERMANA WYGŁOSZONEGO NA POSIEDZENIU EGZEKUTYWY KOMITETU ŻYDOWSKIEGO W KWIETNIU 1945 ROKU…”
Skandaliczne i kłamliwe słowa b. ambasadora Izraela we Włoszech: Obozy koncentracyjne nie powstałyby bez współpracy Polaków z Niemcami. Skandaliczne słowa byłego ambasadora Izraela we Włoszech! Gideon Meir przekonywał na Twitterze, że gdyby nie współpraca Polaków z Niemcami, to obozy koncentracyjne by nie powstały. Meir włączył się w dyskusję o Holokauście zapoczątkowaną przez polskiego ambasadora Marka Magierowskiego. Całe podejście polskiego rządu do Holokaustu jest błędne i ma związek z antysemityzmem, z którego znana jest Polska napisał Meir. Na wpis dziennikarza odpowiedział jednak również były ambasador Izraela we Włoszech Gideon Meir. Jak stwierdził, „całe podejście polskiego rządu do Holokaustu jest błędne i ma związek z antysemityzmem, z którego Polska jest znana”. Dodał, że część jego rodziny pochodzi z Polski, a „Niemcy nie zbudowaliby obozów w Polsce, bez współpracy z polski narodem”. Całość pod linkiem
https://wpolityce.pl/polityka/474503-byly-ambasador-izraela-klamie-ws-polakow
Ps..Więcej włażenia im bez mydła, dowiemy się jeszcze, że Niemcy musieli ich bronić przed Polakami. Najwięcej KL powstało w Polsce, ponieważ najwięcej biednych żydów było w Polsce. Po wojnie miało powstać państwo Izrael..Bogaci żydzi zdążyli emigrować…kto ma rozum niech myśli. Niemcom nie udałoby się wymordować żydow, gdyby sami żydzi im w tym nie pomogli. Rękoma żydów zadano śmierć żydom – bezbronnym Żydom! Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych Icchak Kacenelson.....Nie pozostaje nam nic innego jak wreszcie zniszczyć te żydowskie obozy i zrównać wszystko z ziemią.
Ku przypomnieniu kreatorom medialnym prezydenckiej reelekcji
https://www.radiomaryja.pl/informacje/prezydent-andrzej-duda-cieszy-ze-kultura-zydowska-polsce-odradza-sie/
W apogeum żydowskich ataków na Polskę i Polaków!
Brakuje na tej liście waszego prawdziwego nazwiska - Szwanc Meszugener
One mają w d..ie całą opinię międzynarodową, moralność itp/ widać to nawet po saynanimach i trollach na Neonie/.
Jak narody zaczynają dostrzegać i przeciwstawiać się inwazji, pomówieniom swojego narodu, grabieży, są atakowani na wszelkie sposoby.
Po pierwsze forsa / bóg/,czyli haracze,celowe zadłużanie, plus opanowanie wszystkich większych banków centralnych, FRD u ,MFW, Banku Światowego/
Po wtóre szantaż wojskowy/wojenny, broń jądrowa,wymuszenie na USA corocznego finansowania swojej armii.
Po trzecie jazda na holokicie , szantażowanie antysemityzmem, całkowite opanowanie USA/prawne zakazy występowania przeciwko "narodowi" przebranemu,kary za bojkot ich towarów etc..
I wreszcie,opinia świata im lata,zastraszą i zadłużą, wślizną się do władz, banków, korpo. , spółek w większości krajów.Kogo nie zastraszą tego przekupią.
Sicilia......
To jest zawężenie perspektywy czyli tak zwana projekcja cienia.
https://pozaschematy.pl/2008/02/21/projekcja-i-cien-czyli-dlaczego-denerwuja-nas-inni/
Otóż taka jest drapieżna natura ludzka, a nie tylko żydowska. Dlatego Rzymianie mawiali "człowiek człowiekowi wilkiem" (homo homini lupus).
Tacy Wikingowie, Tatarzy czy Aztecy nie potrzebowali Żydów do pomocy aby grabić i ciemiężyć innych. Nie potrzebowali też "diabelskiej chytrości" i planowania. Wystarczyło im polegać na swoich instynktach i grupowym egoizmie.
Jeśli by na skutek jakiejś katastrofy wszyscy Żydzi zniknęli, rodzaj ludzki wcale by się nie poprawił.
Wikingowie , Tatarzy czy Aztecy opanowali finanse wielu krajów,ich wojsko, religię, zastraszyli większość narodów, przejęli w ten czy inny sposób dośc rozległe społeczności i ich kraje???
Owszem, natura ludzka pozostanie naturą drapieżną , ale jest pewien specyficzny rodzaj drapieżności , nie zważający na NIC i na NIKOGO, bez hamulców!!
Ten "specyficzny rodzaj drapieżności" to jest właśnie właściwość psychologicznej projekcji, gdy własne wyprojektowane wady nabierają niesamowitego, demonicznego i onirycznego charakteru.
https://static.tvtropes.org/pmwiki/pub/images/b495a007ab1f5f551c29f759c5f4a57f.png
Wniosek?
Jakiż to byłby sens - stawiać szlaban na Raj - Adamowi i Ewie - gdyby poza granicami tegoż Raju nie było już wcześniej - dzieci Złego.
Wniosek?"
Błędne założenie, wniosku nie da się wyciągnąć.
Czy należy Pan do jakiejś dualistycznej sekty wyznającej dwie rasy ludzkie, dobrą i złą? Skad wiemy, że wy nie jesteście "dzieckiem Złego"?
Zobacz wstrząsający izraelski film o żydowskich kapo, który został ocenzurowany w Niemczech. We Francji wywołał tak gwałtowne protesty, że program został zdjęty z anteny. Film Kapo z 2000 roku opowiada o żydowskich kapo pracujących dla nazistowskich Niemców w obozach koncentracyjnych. Produkcja wzbudziła ogromne kontrowersje, mimo to otrzymała nagrodę dla najlepszego filmu dokumentalnego International Emmy Award.
Jeden z producentów filmu Danny Paran przyznał, że był zszokowany, kiedy poznał dogłębnie tematykę kolaboracji. Reżyser Dan Setton nie ukrywał, że przez długi czas cierpiał na bezsenność po tym, jak zrealizował film. Reakcje na film były bardzo zróżnicowane: podczas pokazów został przyjęty z dużym zainteresowaniem przez młodszą część audytorium, natomiast starsza zareagowała oburzeniem. W Niemczech wyemitowano jedynie ocenzurowaną wersję filmu z obawy na reakcje, jakie może wywołać. We Francji sprzeciw wobec filmu był tak duży, że program La 25e Heure, w ramach którego film został wyemitowany, został zdjęty z anteny. Mimo to film został uhonorowany tytułem najlepszego filmu dokumentalnego w 2000 r. (International Emmy Award) – to najwyższe odznaczenie dla izraelskiego filmu do tego roku. Żydzi. Kapo by Tor Ben Mayor, Dan Setton Lektor PL
https://youtu.be/Z0dwNbzzO2w
Ps...No i cóż żydzi, kto brał udział w holocauście/holokicie? Nie wstydzicie się? Oj, oj jak to niedobrze ze rąbek tajemnicy żydowskiej ujrzał światło dzienne! A co na to żydzi? Z pewnością tupią i mówią,że to nie prawda, że to nie fer tak ich oczerniać i manipulować prawdą! To jest żydowska nienawiść do Polski i Polaków. Najwięcej wśród żydów litewskich. Żydzi nastawiali się na współpracę z zaborcami przyczyniając się w sposób nikczemny do wyniszczania polskości. Żydzi jako bezpaństwowcy mieli obywatelstwo kraju w którym mieszkali. Ale nie narodowość. Żyd zawsze był żydem: polskim, niemieckim, hiszpańskim ...etc..Byli żydami, nie ukrywali tego, wstydzili się tylko być Polakami. Film prześlizguje się po zagadnieniu niskich wyroków za zbrodnie kapo i policji Judenratu. Dlaczego wydawano niskie wyroki oprawcom. To samo widzimy w Niemczech. Niemców można zrozumieć -ratują swoich, choćby zbrodniarzy. Żydzi tak dzisiaj czuli na holokaust/holokit puszczali wolno żydowskich zwyrodnialców choćby zabijali. W filmie jest mowa o jednym kapo, który dostaje karę śmierci, zmienioną na dożywocie. Jak to możliwe? Otóż w latach 50 tych wymyślono dla żydów paragraf na który mogli powołać się żydzi zabijający innych żydów, paragraf mówił – jeśli zabiłeś żyda a zrobiłeś to by ratować swoje życie jesteś wolny. Wystarczyło przed sądem wypowiedzieć tę formulę. To jest odpowiedź na zagadkę tego filmu. Jeszcze jeden obraz szokuje, a mianowicie zachowanie trzech funkcyjnych kobiet kapo. One nie zmieniły się od tamtego czasu. Swoje czyny przewrotnie tłumaczą jako pomoc innym więźniom. Nie mają sobie nic do zarzucenia. To obraz wypisz wymaluj jak ukraińskich reportaży o hierojach z UPA. Oni podobnie jak SSmani nie mają sobie nic do zarzucenia, nawet się tym chełpią. Porażające. Od młodości zawsze zastanawiało mnie dlaczego żydzi nie buntowali się ,nie podejmowali walki z Niemcami a szli do obozów jak ludzie pozbawieni woli życia i walki o swoje życie. Czy to religia nakazywała im takie postępowanie? Czy szli na śmierć bo uważali, że taka jest wola Boga? Część żydów kierując się tylko chęcią przeżycia oddała się w służbę Niemcom i postępowała ze swoimi pobratymcami gorzej jak esesmani. Widać to na kronikach dokumentalnych. Żydzi nie starali się walczyć sami o swoje życie a dziś maja pretensje do Polaków,którym za pomoc im udzielana groziła śmierć. Mimo to tylko w Polsce państwo podziemne starało się im pomagać oraz wielu Polaków pomagało im z narażeniem własnego życia. W całej Europie poza Polską żydzi nie mieli tak sprzyjających warunków do życia przed 1939 rokiem a mimo to po wojnie a nawet i w czasie jej trwania gorliwie współpracowali z NKWD i po wojnie gorliwie i z cała premedytacją niszczyli polskich patriotów. Pod zmienionymi nazwiskami do dziś oni sami a teraz ich potomkowie kręcą się w elitach władzy w Polsce i zamiast być wdzięczni Polakom bez końca nas atakują i bez przerwy mają roszczenia materialne.Niech o re roszczenia zwracają się do tych adresatów, którzy zrabowali i zrujnowali Polskę. Trzeba to żydom przypominać! Niewdzięczny i pazerny naród;
http://dzienniknarodowy.pl/izraelski-dziennikarz-musimy-dzialac-przeciw-polsce-instytucjach-ue-wykorzystywac-wplywy-usa-domagac-sie-stworzenia-systemow-zwrotu-mienia/
Może lepiej byłoby dyskutować na argumenty , jak to w zwykłej dyskusji bywa.A psychoanalizę "przeciwnika"/robioną wg Freuda oraz zgłębioną zapewne na użytek własnej osoby , lub rodzinnych kłopotów/ mającą wg pana zdyskredytować interlokutora w obronie "pokrzywdzonych" w pańskiej ocenie, , zrobić raczej dokładniej swojej psyche.
Tak że, prosiłabym zostawić moja osobę w spokoju, jak sie panu nie podobają opinie innych ,do których zresztą prawo i szuka pan usilnie jakichś metod "rozpracowania "i deprecjonowania ich, to już pański problem , proszę poszukać rozwiązania u Freuda, na pewno będzie tam jakieś wytłumaczenie takiej mądrości i wnikliwości jaką pan posiada/wg siebie oczywiście/ !!koniecznie!!
EOT
Zabolało, co?
„Bo mogłoby to być obraźliwe dla ocalałych, którzy nie zachowali się jak należy”. W kwietniu ur., dawno zanim wybuchł spór między Izraelem a Polską wokół nowelizacji ustawy o IPN, na łamach izraelskiego dziennika „Times of Israel” ukazał się artykuł o staraniach prominentnego amerykańskiego badacza Holokaustu Mordecaia Paldiela o uhonorowanie przez muzeum Yad Vashem Żydów, którzy w czasie II wojny światowej ratowali innych Żydów.
https://wpolityce.pl/historia/382108-dlaczego-nie-ma-zydow-w-yad-vashem-bo-mogloby-to-byc-obrazliwe-dla-ocalalych-ktorzy-nie-zachowali-sie-jak-nalezy
Ps..Samo sedno sprawy. Dochodzi do tego "Religia Holokaustu", na której "ufundowany" jest obecnie Izrael oraz "Przedsiębiorstwo Holokaust" - sposób na drenaż gotówki. Wystarczy odebrać żydom prawo wyłączności do mówienia o holokauście a świat szybko pozna prawdę tę korzystną dla żydów ale i tę mniej chlubną która próbują ukryć. Żydzi gardzą nami m.in z uwagi na miękkie serce. To niezrozumiałe dla nich, jak można narażać swoje życie, życie bliskich za obcych żydów. U Niemców doceniają tę ich siłę, bezwzględność i logikę. Skoro byliśmy tak wrednym narodem to dlaczego najwięcej żydów żyło w Polsce? Trzeba było się osiedlać wśród bardziej życzliwych nacji np. w Niemczech. Cała prożydowska polityka III RP od 1989 wzięła w łeb na zawsze, bo chociaż elity w końcu się dogadają, a Żydzi dostaną co chcą za zluzowanie ataków, to zwykli Polacy będą myśleć swoje jak za II RP. Istnienie państwa Izrael, jego polityka, opiera się na kłamstwie, szantażu, manipulacji. Należy jak najgłośniej opowiadać, gdzie się da (zagranica!) o żydowskich kolaborantach III Rzeszy niemieckiej. Domagamy się od naszych władz - przestańcie im budować kolejne muzea, wydawać grube miliony na ich cmentarze, itd itp. Oni za to nie są wdzięczni, wciąż im mało. A polskie społeczeństwo jest biedne. W postępowaniu żydów nie ma czegoś takiego jak "szmalcownik, donosiciel, czy zdrajca". Ich prawo (z lat 50-tych) pozwala i usprawiedliwia te najgorsze "bratobójcze" czyny pod warunkiem, że było to dokonane w warunkach ratowania, nawet tylko swojego życia. Np. - złapany żyd, dla uratowania się podejmuje współpracę z SS i mówi, że powie, gdzie ukrywa się 100 żydów, ale pod warunkiem, ze zostanie mu darowane życie.... Po powojnie gdy to trafi do Izraelskiego sądu - ów zdrajca i szmalcownik - zostanie uniewinniony, gdyż wg. prawdopodobieństwa holokaustu, gdyby ten żyd nie uczynił tego, to zginąłby tak samo, jak i tych 100 żydów, którzy i tak by zostali złapani i straceni. Tak więc - to jest główny powód dla którego żydzi nie uznają swoich zbrodni za zbrodnie a tylko innych obywateli (nie żydów) W szczegółach o tym mówi dr. Ewa Kurek
https://www.youtube.com/watch?v=1JqvqOxlo9A&t=2129s.
Niech przemówi pamięć poety... Jam jest ten, który to widział,^ który przyglądał się z bliska, ^ Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych ^ Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał ^ I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy. ^ Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy ^ – O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…^ I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby ^ – Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!^ Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy ^ Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli ^ Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy, ^ Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli. ^ Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy, ^ Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą. ^ Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych ^ Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu. ^ Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek, ^ I klęli: „Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!” ^ Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej, ^ By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę. ^ A na ulicy – oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto ^ Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą – ^ Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd – ^ Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom…^ W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce. ^ Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem. ^ Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej? ^ Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie! A z boku – ^ Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich, ^ Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca, ^ On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami! ^ ^^*Icchak Kacenelson, Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie, Warszawa* ^^
Koniecznie Ferud i dobry psycholog!!przepracujcie to , może się uda, uszy do góry!!
Chociaż Freudowi przypisuje się opisanie projekcji cienia to zjawisko było znane od dawna. Na przykład w Ewangelii: "widzimy drzazgę w oku bliźniego, a belki w swoim nie".
https://ciemnanoc.pl/2017/01/29/gdy-upadaja-iluzje-w-kontakcie-z-bogiem/
W mediach wielu tłumaczy, że za jakiś czas sytuacja się uspokoi, ale przecież nadal będą uczyć w Izraelu, że Polacy byli współsprawcami Holokaustu/holokitu i że wszyscy Polacy to wrogowie żydów.
https://www.youtube.com/watch?v=1JqvqOxlo9A&t=21s
Dr Ewa Kurek: PiS jest przeciwko mnie. A bez ekshumacji w Jedwabnem Polska będzie grillowana
https://www.youtube.com/watch?v=CJ3WsM3z2kU
Dlaczego na budynku przy al. Solidarności (dawniej Leszno 13) nie ma tablicy z napisem: "W tym budynku podczas II W.Ś. działało Gestapo Żydowskie" ? dr Ewa Kurek: "Gdyby to żydzi mieli ratować Polaków, nie przeżyłby żaden Polak". Dlaczego w Auschwitz wiszą tylko Izraelskie flagi? Czy to jest Izraelska enklawa w Polsce? Od kilku polskich więźniów wiem, że tam więziono głównie Polaków, a żyd był tam zwykle kapo. Żydów jako więźniów zaczęto przewozić dużo później do Brzezinki.
"Błędne założenie, wniosku nie da się wyciągnąć.
Czy należy Pan do jakiejś dualistycznej sekty wyznającej dwie rasy ludzkie, dobrą i złą? Skad wiemy, że wy nie jesteście "dzieckiem Złego"?"
-------------
Skromnością to Waść nie grzeszysz! Masz Waść Syna Boga Ojca - Jezusa Chrystusa - za kłamcę czy za idiotę!
EOT
W XVII w., gdy po zniszczeniach dokonanych w czasie wojen szwedz. następował upadek miast, wielu Żydów przenosiło się na wieś, często osiedlając się w dobrach szlach.; gł. źródłem ich dochodu stawał się odtąd wyszynk alkoholu; wówczas zaszły też istotne zmiany w żyd. interesie pożyczkowym - indywidualnego dłużnika żyd. za-st^iły kabały, które stały się prawdziwymi domami bankowymi, gdzie chrześcijanie (także duchowni) lokowali swoje kapitały na 7-10% oraz pobierali kredyty na 20% a nawet 30%; podstawą funkcjonowania kahałów stało się więc ściąganie jak największych funduszy od poi. szlachty, duchowieństwa i bogatego mieszczaństwa. Już w 2. poł. XVII w. zauważono drastyczny spadek wpływów do budżetu państwa z tytułu podatków pobieranych za pośrednictwem kahałów; wszelkie próby ograniczenia żyd. samowoli podatkowej były skutecznie neutralizowane, gdyż Żydzi umieli wpływać na postanowienia sejmików ziemskich w kwestii d.k., niezmiennie doprowadzając do korzystnych dla siebie postanowień, jak np. uchwała sejmiku wiszeńskiego z 1670 uznająca wszystkie skrypty dłużne za nieważne, jeżeli nie zostały one potwierdzone przez podwojewodziego oraz starszyznę żyd. (czyli w praktyce samych dłużników); ponadto liczne były uchwały zakazujące dochodzenia tych długów gwałtem; w związku z tym przed sądami grodzkimi dochodziło więc coraz częściej do spraw między Polakami a gminami żyd. na tle różnych operacji finansowych dokonywanych za pośrednictwem kahałów, np. za niespłacenie d.k., mocą wyroku sądu grodzkiego w Krakowie z 19 VI 1674, skazano na banicję dwóch Żydów: Szmula Justa i Salomona Aszkanasa, jednak w obronę (wydając list żelazny) wziął ich biskup krak. Andrzej Trzebnicki, który prowadził z nimi interesy finansowe; szczególnie często szlachta poi. starała się odzyskiwać d.k, przed sądami kapturowymi, działającymi w okresie kolejnych bezkrólewi; jednak rzadko dochodziło do egzekucji tych wyroków sądowych, gdyż Żydów bronili biskupi (zwłaszcza krak.) a także królowie, którzy już wkrótce po elekcji wydawali Żydom listy żelazne lub mo-ratoryjne (wiele takich dokumentów wydał na pocz. 1674 król Jan 111 Sobieski); dzięki wstawiennictwu króla, magnaterii i duchowieństwa, spośród kilkunastu wyroków wydanych 1675-83 przez sądy kapturowe, grodzkie i skarbowe, a skazujących starszych gminy żyd. na Kazimierzu w Krakowie na banicję za d.k., żadnego nie udało się wykonać; bardzo skomplikowana była (rozważana m.in. na sejmiku lubelskim 1696) także sprawa d.k. zapisanych na gminach osiedlonych w dobrach szlach., gdzie na ogół właściciel ziemski, korzystający z usług finansowych „swoich Żydów”, chronił miejscowy kahał przed „utratą” (wypłatą) kapitału, a nawet samych tylko odsetek. Niepowodzeniem kończyły się także próby egzekwowania od Żydów obciążeń podatkowych nakładanych przez sejmiki ziemskie; ponadto udało im się doprowadzić do przyjęcia na sejmie grodzieńskim 1678-79 uchwały utrzymującej w mocy obowiązek płacenia przez Żydów jedynie podatku pogłównego, a jednocześnie uznającej wszystkie podatki uchwalone na sejmikach ziemskich za bezprawne, a stąd unieważniającej wszystkie roszczenia wobec d.k. powstałych z tego tytułu; w ten sposób w I Rzeczpospolitej doszło do ograniczenia praw samorządów szlach. (sejmików) na korzyść samorządów żyd. (kahałów); jednak nawet podatku pogłównego nie można było wyegzekwować od kahałów, które na ogół skutecznie odwoływały się od decyzji sądów poszczególnych instancji, doprowadzając do rozpatrywania tych spraw przed Trybunałem Koronnym (np. 1679 w Trybunale Koronnym w Lublinie rozpatrywano kwestię d.k. gminy żyd. ze Żmigrodu zalegającej z podatkiem pogłównym już od 8 kwartałów). Od pocz. XVIII w. z powodu nadużywania kredytów licznym kabałom zaczynało grozić bankructwo; to samo niebezpieczeństwo spotkało majątki szlach., gdyż przy braku w Polsce prawdziwych instytucji bmikowych, nadal lokowano kapitały w kabałach; jednocześnie dzięki spekulacjom handlowym i różnym, nie zawsze bezpiecznym, przedsięwzięciom finansowym kahały uzyskiwały wysokie dochody; do celów inwestycyjnych często używano także należności przeznaczonych na podatki państw., licząc na ich pomnożenie; w końcu system ten okazał się jednak zupełnie niewydolny, a stąd w gminach żyd. zaczęło narastać zadłużenie wobec państwa i indywidualnych wierzycieli; w niektórych kabałach (np.
w I>rohobyczu, Wronkach, Żółkwi) długi przekroczyły kwotę ponad 100 tys. zł poi., a w Krakowie (1719) osiągnęły nawet 588 tys. zł poL; sprawę tego d.k. rozpatrywała specjalna komisja król., do której zwrócili się z supliką Żydzi krak., popierani m.in. przez wojewodę krak. Janusza Antoniego Wiśniowieckiego i posłów krak. (zapewne skorumpowanych), prosząc króla o ratunek przed dłużnikami; w dokumencie wydanym przez komisję król. 27 II 1719 wśród poszkodowanych wymieniono m.in.: miejscową kapitułę katedralną, konwenty: jezuitów, bożogrobców i dominikanów, Akademię Krak., wiele probostw, a także licznych starostów małopol.; komisja z pełnym zrozumieniem odniosła się do Żydów, którzy - jak napisano - „będąc przez różne calamitates [klęski - przyp. E.G.], wojny, morowe powietrza i inne nieszczęśliwości zrujnowani [...], tak iż należących od zaciągniętych na kahał i imych partykularnych długów, według dawnych zwyczajów i danych na siebie asekuracji, obligów, membranów, cerografów, prowizji, ale nawet publicznych, według prawa i uchwał województw podatków, tak jak przed tym, żadną miarą wypłacić nie mogą” {Żydzi polscy 1648-1772. Źródła, Kraków 2001, s. 138); oddaliła też wszelkie roszczenia o należne prowizje i wezwała do dobrowolnego rozłożenia spłat na raty, a nawet darowania przynajmniej części długów. Narastające u schyłku I Rzeczpospolitej d.k. przyczyniły się do upadku wielu majątków ziemskich; niedobory środków finansowych w kasie publ. z tytułu zaległych podatków żyd. (sięgających okresowo ponad 1,5 min zł poi.) niekorzystnie odbijały się na funkcjonowaniu instytucji państw, i wojska; ponadto ogólną sumę zadłużenia kahałów wobec duchowieństwa poi. (gł. zakonów i biskupów) szacowano na ok. 900 tys. zł poi.; znaczna część d.k., zwł. wobec niższych warstw społeczeństwa, nie była wcale rejestrowana, gdyż obrót finansami odbywał się tu na zasadzie prawa zwyczajowego; w tym samym czasie wpływy do budżetu państwa z tytułu żyd. podatku pogłównego wynosiły zaledwie 22 tys. zł poi. (wg danych szacunkowych cały należny podatek powinien wynosić ok. 4 min zł poL); od poł. XVIII w. coraz powszechniej zaczęto postrzegać w narastających d.k. przyczynę upadku gosp. kraju i rosnącej anarchii; budziło to nastroje antysemickie, które w tym czasie wzrosły tak bardzo, że na sejmie 1740 zgłoszono nawet postulat wypędzenia Żydów z kraju; podejmowane przez kolejne sejmy próby zreformowania finansów kahal-nych, były skutecznie blokowane przez opłacanych przez Żydów posłów zrywających obrady (na ten cel waad organizował specjalną zbiórkę); sprawa d.k. stała się 1764 przedmiotem burzliwych obrad Sejmu 1 Rzeczpospolitej, podczas których uchwalono (gł. dzięki Familii) likwidację waadów, a także zobowiązano kahały do zaprzestania działalności finansowej, ograniczając ich kompetencje do zbierania od Żydów jednolitego podatku pogłównego; zarządzenia te ograniczyły (nie zlikwidowały) możliwość spekulowania finansami kahalnymi, jednak nie zdołały już odwrócić poniesionych strat ekonom, (dopiero władzom zaborczym udało się sprowadzić rolę kahałów do funkcji ściśle rei,, tworząc z nich tzw. dozory bożnicze), W czasie procesów sądowych d.k., licznych w ostatnich latach istnienia I Rzeczpospolitej, wielokrotnie zarzucano zarządom kahałów celowe lokowanie funduszy poza granicami kraju (w tym czasie następował w krajach europ, rozwój sieci bankowej założonej przez rodzinę Rockefellerów), co często uniemożliwiało odzyskanie należności.
http://nowa-e.blogspot.com/2015/02/dugi-kahalne.html
Gross bezkarny! Śledztwo umorzone. Nie odpowie za stwierdzenie, że Polacy "podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców". Jan T. Gross nie znieważył narodu polskiego wyrażając opinię, że Polacy będąc „słusznie dumni z oporu swojego społeczeństwa wobec nazistów”, „podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców” - uznała katowicka prokuratura i umorzyła postępowanie w tej sprawie. Informacje o umorzeniu tego postępowania, toczącego się od 2015 r., przekazała we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek. Jak podała, w toku śledztwa zgromadzono szereg ekspertyz i informacji z Głównej i Oddziałowych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej, Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, a także opinie biegłych. Wynika z nich, że nie ma jednoznacznych i przekonywujących danych dotyczących liczby osób narodowości niemieckiej i żydowskiej, które poniosły śmierć wskutek działań Polaków podczas II wojny światowej. Kwestia oszacowania liczby ofiar pozostaje wciąż w sferze badań historyków i do dziś rodzi wiele kontrowersji i polemik o charakterze naukowym wskazała prok. Zawada-Dybek. Powołany przez prokuraturę biegły historyk, dr Piotr Gontarczyk, wskazał w wydanej ekspertyzie, że nie istnieją wiarygodne badania naukowe, które potwierdzałyby, iż Polacy zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców. Według dr. Gontarczyka nie ma jednocześnie możliwości jednoznacznego wykazania, że taka opinia jest nieprawdziwa, a ”świat nauki oraz polska i międzynarodowa opinia publiczna w oczywisty sposób uzna ją za mieszczącą się w granicach debaty naukowej”. Zadaniem prokuratury nie jest natomiast rozstrzyganie sporów o charakterze historycznym głosi komunikat prokuratury.
PAP
Ps...Panie prokuratorze może pan nie, ale ja się czuję znieważony. Skoro nie ma takich danych jak liczba ofiar to na jakiej podstawie Gross opiera swoje oszczercze twierdzenia. Znowu prokuratura się nie popisała. To już u nich normalka. Prokuratura też do weryfikacji. Jeżeli jesteśmy bezsilni wobec takich indywiduów jak Gross, Stefan Michnik czy (zmarła już) Helena Wolińska, to uważam że absolutnie WSZYSTKIE metody są dozwolone dla ich zneutralizowania. Mamy przykłady jak Mossad radził sobie z bezkarnymi zbrodniarzami i jak postępują w dalszym ciągu spadkobiercy wujka Stalina z ludźmi, którzy (=w ich mniemaniu) szkodzą Ojczyźnie. Jakby podobny tekst pojawił się w Izraelu o morderstwach żydów na arabach to państwo Izrael wysłało by Mossad i gościa by uśmiercili. Przeraża mnie nieudolność państwowych urzędów w dochodzeniu do ukarania takiej łajzy. I co najgorsze także milczenie prawicowych rzekomo mediów. SKANDAL!
Wczoraj w Warszawie odbyło się spotkanie w związku z premierą książki autorstwa Wojciecha Sumlińskiego, dr Ewy Kurek i Tomasza Budzyskiego „Powrót do Jedwabnem”, gdzie demaskują kłamstwa i manipulacje Jana Tomasza Grossa. Pomimo interwencji Gminy Żydowskiej, która czterokrotnie zablokowała spotkanie wymuszając wypowiedzenie umowy wynajmu miejsca na premierę tejże książki, spotkanie się w końcu odbyło. Pytanie do redakcji wPolityce.pl: Dlaczego nie ma o tym ani jednego słowa? Czy książka, której celem jest rozprawienie się z kłamstwami i manipulacjami różnych środowisk, zwłaszcza żydowskich w sprawie Jedwabnego nie jest dla Was świetnym narzędziem do walki z tego typu narracją? Atakujecie Grossa, atakujecie lewactwo, ale gdy dostajecie mocne argumenty od ludzi, którzy wydają się być po tej samie stronie, zupełnie je lekceważycie. Gdzie tu logika?